Jak pamiętacie, przepadam za tintami i stainami. Na co dzień jestem dość zabiegana i niekoniecznie mam czas na ciągłe poprawki makijażu ust. Jednocześnie bez pewnej dawki koloru czuję się blado. Tinty są idealny rozwiązaniem ,zazwyczaj są to produkty dużo bardziej bezproblemowe niż klasyczne pomadki i błyszczyki. Są trwałe a w takcie dnia można je łatwo reaplikować lub odświeżyć za pomocą balsamu do ust czy błyszczyka. Są odporne na jedzenie czy mówienie (a to ważne, nie jest żadną tajemnicą, że jestem gadułą ;) ).
Lubię zarówno te, dające więcej koloru (YSL Glossy Stains, Revlon Kissable Balm Stains) jak i nieco bardziej subtelne (np. Tinty Benefita). Dziś o dwóch (a właściwie trzech) propozycjach z rodzimej półki kosmetycznej: pomadkach Bell Tint Lipsticktrwale barwiących usta.
Mam kolor 02 i 03. Pierwszy to intensywny chłodny róż, drugi chłodna czerwień również zmierzająca na ustach w kierunku różowych tonów. Dostępny jest jeszcze jeden odcień będący subtelniejszą wersją 02. Kosztują około 12zł, zamknięte są w klasycznym szminkowym opakowaniu. W skład kolekcji wchodzą również płynne tinty (nowa, delikatniejsza w kolorze odsłona znanych już płynnych tintów). Opakowanie ozdobione jest logo marki, jeden ozdoba ta ściera się natychmiastowo. Bardzo nie lubię, kiedy napisy tak łatwo się ścierają ale cóż.
Kolory są transparentne, wykończenie bardzo błyszczące. Pomadki są miękkie i bardzo komfortowe w noszeniu. Tak właściwie są to bardziej koloryzujące balsamy niż typowe pomadki. Kolor rzeczywiście pozostaje na ustach dość długo, nawet po tym jak sama szminka już się zje. Dodatkowo można go stopniować, aż do uzyskania całkiem intensywnego zabarwienia (szczególnie w przypadku różu). Bardzo ładnie ożywiają buzię, będą również fajną alternatywą dla tych z was, które nieco nieśmiało podchodzą do koloru na ustach. Generalnie efekt, jaki dają na ustach przypomina mi trochę Smashbox O Gloss czy też inne produkty do ust mające dostosowywać się do koloru ust. Myślę, że wiecie o co mi chodzi.
Bardzo lubię ich używać, ale jednocześnie strasznie się złoszczę za każdym razem, kiedy nakładam je na usta. Konsystencja sztyftu jest bardzo bardzo miękka, co stanowi zarówno zaletę, jak i wadę. Dobrze nawilża i przyjemnie się nosi ale bardzo łatwo je "rozciapciać". Dzieje się to praktycznie natychmiastowo i zanim się obejrzałam skończyłam z czymś takim jak na zdjęciu poniżej:
Bardzo mało estetyczne i jeszcze mniej wygodnie. Forma nie jest chyba do końca dobrze przemyślana, może lepiej byłoby zapakować je do słoiczka?
Mam mieszane uczucia, sięgam po nie dość często ale ze względu na postępującą deformację stają się one coraz mniej wygodne. Lubię efekt, jaki dają ale zdecydowanie nie lubię zamieszania związanego z aplikacją. Mają dość przystępną cenę, opakowanie jest dość sympatyczne, ale napisy na opakowaniu szybko się ścierają.
Nie wiem, czy kupię ponownie. Mam z nimi podobny problem, jak z pomadkami Celia Nude. Są bardzo dobre ale jednocześnie mocno niedopracowane.
kolorki super ale rzeczywiście konsystencja do luftu
OdpowiedzUsuń03 wygląda cudnie ale ich wygląd nie zachęca:D
OdpowiedzUsuńMi by się przydał taki tint, ale wygladają jakby się miały roztopić zaraz :(
OdpowiedzUsuńŁadne kolory, zwłaszcza 03, ale ja wolę na swoich ustach mocniejsze odcienie :) sztyfty faktycznie nieciekawie wyglądają, niby to nie ma dużego znaczenia, ale i tak trochę zniechęca.
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć, zapisuj je w formacie .png :)
Dzięki, spróbuje!
Usuńładne kolorki ale to chyba tyle :P mi sie podobnie zrobiło z szminką z Lovely
OdpowiedzUsuńTeż mi takie rzeczy Lovely wyczyniała...
UsuńUuu... babrają się podobnie jak Celia :-/
OdpowiedzUsuńNo właśnie straszna szkoda, z Celli też zrezygnowałam z tego powodu pomimo szczerej sympatii do produktu
UsuńA ja posiadam pomadkę z Celi i jestem zadowolona. Nic mi się z nią do tej pory nie dzieje a mam ją już z dobry rok jak nie dłużej. Może to dlatego, że staram się nie nosić jej na co dzień w torebce (zwłaszcza w cieplejsze dni)...
Usuńzapraszam do siebie
http://anowiw.blogspot.com/
lub
http://ciazamija.blogspot.com/
Na ustach ładnie, ale opakowanie..eh
OdpowiedzUsuńDokładnie na ustach wyglądają naprawdę fajnie ale w opakowaniu strasznie...
OdpowiedzUsuńMoże się na nie zdecyduje jak zmienią tą nieszczęsną formułę...
OdpowiedzUsuńPiękne kolorki, ale konsystencja to tragedia. Okropnie się rozciapały. Pisałam u siebie o wersji w błyszczyku w płynie. Daje bardziej matowe wykończenie, ale niestety trochę przesusza usta.
OdpowiedzUsuńMam go i lubię, ale faktycznie lubi wysuszać
Usuńto jeszcze takie są???
OdpowiedzUsuńja kupiłam te szminkowe tinty w biedronce, tylko w różowym opakowaniu i mój tak się nie ciapcia
No faktycznie konsystencja kiepska - ale na ustach fajnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńMoże skuszę się pomimo badziewnej konsystencji, bo na lato taka delikatna pomadka może sprawdzić się całkiem dobrze.
OdpowiedzUsuńa fu! gdyby się tak otworzyła w torebce nie ma zmiłuj :O
OdpowiedzUsuńMam dreszcze na samą myśl...
Usuńa wystarczyloby jakby mialy sciety na prosto sztyft, jak chyba smackersy czy inne teog typu. wygladaja teraz jak jakies gluty :P
OdpowiedzUsuńwyglądaja jak roztapiajacy sie sorbet, ale kolorki super
OdpowiedzUsuńojej, nie wiedziałam,że one kiedyś były w takich brzydkich sztyftach ; / teraz na szczęście są w płynie, z takim aplikatorem jak błyszczyk :)
OdpowiedzUsuń