Dziś mam dla was krótką recenzję zbiorczą produktów, które w ostatnim czasie goszczą lub gościły na mojej półce. Kategoria: pielęgnacja twarzy.
Żele do mycia twarzy. Nie mogą nadmiernie wysuszać, ostatnio polubiłam także te z delikatnym peelingiem. O tak, zdecydowanie potrzebuję regularnego ale za razem delikatnego peelingu. Polubiłam też bardzo peelingujące płatki kosmetyczne, ale do rzeczy....
AA Pielęgnacja Młodości 18+ Peelingujący żel do mycia twarzy. Bawi mnie nie co klasyfikowanie żelu do mycia twarzy jako produktu przeznaczonego dla konkretnej grupy wiekowej. Taka tendencja jest często spotykana, większość żeli jest adresowana do nastolatek. Bo starsze kobiety to co? Pewnie nie myją twarzy ;).
Sam produkt bardzo przyjemnie pachnie, trochę perfumeryjnie i elegancko. Drobinki są delikatne, ale zdecydowanie są. Używam go kilka razy w tygodniu ale spokojnie możnaby używać go codziennie. Delikatne usuwa martwy naskórek, ale nie jest to rzecz jasna agresywny ścierak. Nie ściąga mojej podatnej na to skóry.
Synergen Pianka do mycia twarzy Sweet Touch. Lubię pianki do mycia twarzy, szkoda że tak mało ich ostatnio na półkach. Ta konkretna nie rzuciła mnie na kolana. Pachnie bardzo słodko i sztucznie, ale jest to przyjemny zapach. Z gatunku landrynkowych.
Konsystencja jest bardzo lekka, pianka szybko znika podczas aplikacji. Używam na raz 2-4 pompek co sprawia, że produkt ma umiarkowaną wydajność. Nie ściąga skóry. Taki przeciętniak, na dodatek jest dość droga (10zł) jak na rossmannowski produkt. Nie kupię ponownie.
AA |
Synergen |
Floslek Płyn micelarny do cery wrażliwej. Bardzo lubię kosmetyki Floslek, nie raz pozytywnie mnie zaskoczyły jakością i działaniem. Niestety ten płyn zupełnie mi nie odpowiada. Podrażnił mnie, skóra po przemyciu piecze mnie przez dłuższy czas :(. Robiłam do niego kilka podejść, ale za każdym razem sytuacja się powtarzała.
Jest bezzapachowy i nie pozostawia lepkiej warstwy.
Eveline Hydra Expert Płyn Micellarny. Łagdony, bezzapachowy. Nie podrażnia oczu ani twarzy. Jest ok, cena atrakcyjna (poniżej 10zł). Wolałabym jednak chyba, żeby miał jakiś zapach.
Bielenda Esencja Młodości Nawilżający Płyn Micelarny. Ostatnio ulubiony. Bardzo dobrze oczyszcza , odświeża lepiej od Eveline i nie piecze w oczy. Brak jakiejkolwiek nieprzyjemnej warstwy, nie trzeba go zmywać. Bardzo ładnie pachnie. Kupię na pewno.
W kolejce na przetestowanie czekają dwa płyny micelarne AA i jeden Lirene.
Floslek |
Eveline |
Bielenda |
Bez płynu dwufazowego nie istnieje dla mnie demakijaż. Lubię testować różne, ale zazwyczaj wracam z podkulonym ogonem do Garniera dla wrażliwej skóry. Większość innych niestety albo podrażnia albo nie zmywa tuszu wodoodpornego, albo obie te rzeczy na raz.
Płyn dwufazowy Floslek dobrze poradził sobie z usunięciem grubej warstwy tuszu, jest bardzo mało tłusty ale niestety bardzo podrażnił mi oczy. Szkoda bo zmywa makijaż oczu na prawdę szybko.
Floslek |
W kategorii kremów do twarzy lubię mieć wybór i mam zazwyczaj przynajmniej dwa. Na dzień i na noc, ale najczęściej krem na dzień występuje na półce w kilku odsłonach. Krem pod ozy to absolutny must-have!
Ziaja Sopot krem brązujący relaksujący lubię nie tylko za delikatną opaleniznę, ale i za to że to jeden z lepszych nawilżaczy jakie znam. Bardzo lubię używać go na noc, budzę się z wypoczętą i nawilżoną buzią w zdrowym kolorze. Pod makijaż również dobrze się nadaje. Opalenizna jest delikatna i równomierna. Świetny krem. Pachnie bardzo przyjemne, jak cała seria Sopot. Cena rewelacyjna.
Jego kuzyn Ziaja krem opalizujący w wersji do cery tłustej i mieszanej również uważam za udany. Czasami sprawdza się lepiej a czasami gorzej (w zależności od stanu mojej skóry) ale nawilża i rzeczywiście rozświetla. To takie fajne rozświetlenie, nie brokat a delikatne złociste opalizowanie. Nie wiem, czy spodobałby się jednak posiadaczkom bardzo tłustej skóry bo może podkreślać problem. Kolejny krem, który prześlicznie pachnie, ale inaczej niż brązujący. Taki zapach miały kiedyś inne kremy do twarzy Ziaja. Nie mogę jednak przypomnieć sobie, jak się nazywały.
Krem rozświetlająco-nawilżający Corine di Farme kupiłam, bo słyszałam same dobre rzeczy o tej marce. Trudno je gdzieś znaleźć, ja swój kupiłam w Hebe ale podobno je stamtąd wycofują. Kosztował 20zł, co uważam za całkiem dobrą cenę biorąc pod uwagę naturalny skład. Nie jestem, jak wiecie, maniaczką kosmetyków organicznych, ekologicznych itp. Ten krem jest po prostu ok. Ma lekką, ale nawilżającą konsystencję. Nadaje się pod makijaż. Podoba mi się zapach (identyczny jak brązujący krem Sopot) i wygodna pompka. Raczej nie kupię ponownie, nie zachwycił mnie ale jest to zdecydowanie solidny kosmetyk.
AA Energia Młodości 30+ Krem na pierwsze zmarszczki na noc. Nigdy nie byłam wielką fanką AA, ale zaczyna zmieniać zdanie. Krem kupiłam, bo szukałam czegoś fajnego na noc a ten miał dobrą cenę (sporo poniżej 20zł). Rzeczywiście, jest odżywczy i bardzo dobrze wpływa na kondycję skóry twarzy. Zauważam różnicę szczególnie, kiedy użyję go wracając do domu nad ranem. Po obudzeniu twarz wygląda na dużo bardziej wypoczętą niż ja sama ;). Pachnie bardzo przyjemnie. Jest treściwy, ale nie bardzo tłusty. Spełnia moje oczekiwania dotyczące kremu na noc, nie mam co prawda jeszcze zmarszczek ale i tak widzę pozytywny działanie na kondycję skóry. Nie podoba mi się tylko masywny słoiczek, nie mieści mi się do szufladki na półce łazienkowej. Dodatkowo jest bardzo plastikowy i po prostu brzydki.
Zadowolona z kremu na noc, kupiłam jego kolegę pod oczy. Krem pod oczy nawilżająco-wygładzający jest jednym z lepszych, jakich używałam. Zaraz obok Floslekowego kremu pod oczy na dekolt i szyję. Jest odpowiednio treściwy, nawilża i chroni moją suchą skórę pod oczami. Dodatkowym plusem jest cena. Bardzo fajny krem.
Lirene Folacyna Intense 30+ z tego samego przedziału cenowego i wiekowego sprawdza się dużo gorzej. Jest za lekka, zaraz po nałożeniu go na powieki mam ochotę nałożyć kolejną warstwę. Zużyłam już ten krem i na pewno do niego nie wrócę.
AA |
Sopot opalizujący |
Sopot brązujący |
Corine di farme |
A jakie ciekawostki do pielęgnacji twarzy znajdują się obecnie na waszych półkach?
nic z w/w nie miałam, aż dziwne ;)
OdpowiedzUsuńa moich ulubieńców niedawno wrzucałam na blog ;))
Ja też nic z tego nie miałam! ;-)
UsuńTeraz jest tyle kosmetyków, że można mieć ich od groma, a i tak większości się nie ma. ;-)
Sporo tego, sporo :)
OdpowiedzUsuńTen krem AA 30+ na noc również mam.
Ale nie stosuję go systematycznie, więc ciężko wyrobić mi sobie zdanie na jego temat.
Nie lubię produktów synergen do pielęgnacji
OdpowiedzUsuńA po co krem 30+ dla wieku 23/24 lata? Tym bardziej, że zaznaczasz że zmarszczek nie masz?
OdpowiedzUsuńGdybym miała 30+ i/lub zmarszczki to takie kremy już na nic by mi się nie przydały. Po dwudziestce jest już najwyższy czas, żeby zacząć zapobiegać zmarszczkom na tyle, na ile się da :)
UsuńNiestety nie. Kremy 30+ są przeznaczone dla takiej skóry. Dlaczego? Bo cera się zmienia z wiekiem. To co dobre dla 30 -latki nie jest dobre dla 20- latki i odwrotnie. Chyba że chcesz rozleniwić skórę albo nabawić się alergii. Tym bardziej, że to krem na noc, który ma silniejsze działanie niż te na dzień. Na dzień wyrządziłby mniej szkody bo byłby pewnie bardziej nawilżający niż przeciwzmarszczkowy. Jeśli krem ma pewne bariery wiekowe to dopuszczalne jest użycie go jako jednosłoikowej kuracji. Jeśli zależy ci na jak najlepszej kondycji skóry przez długi czas to zamiast ładować w nią parabeny i silikony to zaaplikuj sobie czysty olej arganowy:-)
UsuńSłynne rozleniwianie skóry to mit (na szczęście) plasujący się gdzieś z doniesieniami o rakotwórczości dezodorantów. Podobnie jak szkodliwość parabenów czy niekorzystne działanie silikonów, ale to temat na dłuższą pogadankę przy dużej kawie ;). Oleje lubię i stosuję, ale raczej jako kurację raz na jakiś czas bo na dłuższą metę jednoskładnikowa pielęgnacja się nie sprawdza. Każdemu według jego potrzeb.
UsuńNie można też zapominać, że to co sobie producent pisze na kremie to w dużej mierze jego czysta fantazja. Równie dobrze krem o takim składzie mógłby mieć etykietkę 20+ i nie ma tu mowy o jakimś silnym działaniu czy innych cudach pokroju inżynierii rakietowej. Lęk przed kremami przeciwzmarszczkowymi jest na prawdę silnie zakorzeniony. Zupełnie nie wiedzieć czemu.
Prawda jest też taka, że po 20 roku życia kondycja skóry nie jest już taka sama jak w latach nastoletnich i nie ma znaczenia gdzie postawimy sobie granicę "o tak od dziś czas na kremy przeciwzmarszczkowe". Czy będzie to 20, 25 czy 26,5 roku bo to wszystko jest to kwestia bardzo indywidualna.
Gdyby faktycznie zacząć stosować krem na pierwsze zmarszczki po trzydziestce to cóż, można by już tylko pluć sobie w brodę bo krem zmarszczek nie zlikwiduje. Oczywiście, nie mam w tym momencie potrzeby stosowania kremów o dużej koncentracji składników aktywnych i używam też "zwykłych" kremów (co widać na załączonym obrazku) ale nie można dać się zwariować. Do żadnych szkód i innych dramatycznych skutków nie dochodzi i nie ma szansy dojść/
Mi kremy z AA pasują :) A też na początku sceptycznie do nich podchodziłam. Z kremów pod oczy na noc używam tych z apteki, a na dzień z Avonu (pięknie pachnie).
OdpowiedzUsuńJak widać, nie potrzebnie podchodziłyśmy do nich sceptycznie
UsuńFajny post, lubię takie zbiorcze prezentacje z minirecenzjami. Na moją listę rzeczy do wypróbowania trafił krem brązujący Ziaja i pod oczy AA (:
OdpowiedzUsuńA micel Bielendy też bardzo lubię (:
Jak skończą mi się zapasy miceli, to wypróbuję ten z Bielendy. Lubię ich płyn dwufazowy w wariancie Bawełna - mój ideał po prostu, więc może micel też się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa wielu produktów z tych które pokazałaś, i jak spisałyby się u mnie :) Najbardziej zaintrygowały mnie te kremy ziaja
OdpowiedzUsuńJa mam końcówkę z tamtego roku kremu brązującego, w tym roku chyba mnie zapchał:( innego winowajcy nie zlokalizowałam...
OdpowiedzUsuńUwielbiam plyny micelarne ale akurat zadnego z Twoich nie uzywalam. Moj ulubieniec to oeparol:)
OdpowiedzUsuńKurczę, nie używałam żadnej z tych rzeczy jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam piankę Synergen, ale jeszcze nie próbowałam
Skusiłaś mnie tym kremem brązującym Ziaji :-)
OdpowiedzUsuńżadnego z tych produktów nie miałam i raczej nie planuję
OdpowiedzUsuńzamierzam kupić płyn micelarny floslek, jak moje zapasy się skończą
OdpowiedzUsuńSporo tego ;D I nic z tego nie używałam :)
OdpowiedzUsuńTen płyn micelarny z Eveline u mnie kompletnie się nie sprawdził
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się ostatnio nad tym peelingiem z AA :)
OdpowiedzUsuńPolecam pianki do mycia twarzy z Pharmaceris
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że jesteś w stanie zużyć tyle pootwieraych kosmetyków - u mnie jeden tonik, jeden micel, jeden żel do mycia twarzy, jeden krem pod oczy i max dwa do twarzy :)
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnych z tych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam tę piankę Synergen ostatnio w Rossmannie kiedy była promocja -40% i przyznam, że nie jest zła. Zapach ma właśnie taki słodki, działanie nie najgorsze ale dokładnie nie zmyje makijażu. Z kosmetyków do demakijażu stoi u mnie tonik Bourjois, toniki z Ziaji, żel Avon Care 3 w 1 i jeszcze mam do zużycia piankę oraz tonik z Avon Solutions :)
OdpowiedzUsuńCiężko jednak znaleźć idealny produkt do oczyszczania ;).