Czerwiec był niewątpliwie najdziwniejszym, najpiękniejszym, najtrudniejszym i najbardziej pamiętnym miesiącem w moim życiu. Nadal nie mogę uwierzyć, że się skończył i ciągle nie mogę ochłonąć po tym wszystkim co się zdarzyło. Chyba potrzebuję wakacji. Jakichś szalonych, z morzem, piaskiem i wszystkimi takimi :)
Taka nieco nieprzytomna i otumaniona piszę dla was posta z kosmetycznymi (i nie tylko kosmetycznymi) ulubieńcami miesiąca. Mam teraz wakacje i więcej czasu, dla tego kajam się i obiecuję częstsze posty. Jest sporo nowości, na temat których opinią chciałabym się z wami podzielić. Wracając jednak do zasadniczej kwestii, oto kosmetyki które najczęściej towarzyszyły mi w czerwcu:
Moja skóra nadal jest na etapie jaszczura, złuszczam się strasznie i potrzebuję częstego peelingu. Dobrze sprawdzają się w tej roli płatki do peelingu Cleanic, nasączam je płynem micelarnym podczas demakijażu albo tonikiem rano. Są na tyle delikatne, że mnie nie podrażniają, ale jednocześnie skuteczne. Fajnie peelinguje się nimi usta. Zrobiłam już zapas w postaci Rosmannowskiej, o połowę tańszej, alternatywy. Zobaczymy, które sprawdzą się lepiej.
W promocji -40% skusiłam się między innymi na bronzer Rimmel Match Perfection w kolorze 02 Medium. Trochę obawiałam się nie całkiem matowego wykończenia, ale koniec końców zaprzyjaźniłam się z nim. Daje ładny, ciepły i naturalnie wyglądający kolor. Satynowe wykończenie jest zupełnie ok (żadnych wielkich drobin!) a pigmentacja w sam raz, bronzer nie jest też za ciemny. Bardzo dobry produkt. Kolejnym udanym promocyjnym zakupem był cień Glameyes w kolorze Tribute. Idealne połączenie śliwki,brązu i taupe. Uwielbiam takie kolory! Dodatkowo jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jakością. Jest świetnie napigmentowany, trwały i łatwy we współpracy. Muszę przyjrzeć się bliżej innym kolorom. Zapłaciłam za niego oszałamiające 11zł, poza promocją kosztuje jeżeli mnie pamięć nie myli 16,99zł (Rossmann). Bardzo polecam. Kolejnym produktem z tej samej rodziny kolorystycznej jest kredka Avon Always on Point w kolorze Lavender Grey. Jeżeli lubicie kolory z pod znaku Chanel Fauve czy Inglot 420 natychmiast porzućcie cokolwiek robicie i dopadnijcie najbliższą konsultantkę Avon :). Kredki Avon jeszcze nigdy mnie nie zawiodły, ta również ma rewelacyjna trwałość, pigmentację i świetną konsystencję. Dodatkowo sama się temperuje (przy każdym zdjęciu zatyczki, wewnątrz znajduje się temperówka). Kolor jest cudny, myślę że poświecę jej oddzielny post.
Na paznokciach u stóp królowała Delia Coral w kolorze 44, czyli najlepsza czerń, jaką znam. Przebija nawet nasycony kolor OPI Black Onyx. U rąk ogarnęła mnie obsesja znalezienia idealnej limonki. Jak już wspominałam ostatnio, pożądam wszystkiego, co ma limonkowy kolor :). Kolejnym ulubieńcem były rozświetlacze, noszę codziennie. W piątek do mojej małej rodzinki dołączył nowy lokator, o którym więcej napiszę wkrótce.
Przez cały miesiąc testowałam próbki nowych podkładów/fluidów/bb kremów Iwostin. Są dostępne w trzech wersjach (a każda w trzech odcieniach) i muszę powiedzieć, że są na prawdę świetne, wszystkie. Zaopatrzyłam się w pełnowymiarową wersję matującą. Na pewno napiszę o nich więcej. Na szczególną uwagę zasługują ze względu na SPF 30! Przydadzą się, kiedy będą chciała uniknąć przypieczenia nosa podczas popołudniowej wycieczki rowerowej.
Mam też kilka pozakosmetycznych ulubieńców:
Waniliowa zielona herbata z Lidla podbiła moje serce. Pachnie rozkosznie i intensywnie i równie dobrze smakuje. Od jakiegoś czasu nie piję właściwie czarnej herbaty, mam ochotę tylko na zieloną a tą waniliową zdecydowanie wybieram najczęściej. Bardzo wam polecam :). Jeżeli jeszcze nie znacie Dark Coconut Yankee Candle a lubiecie kokosowe, słodko-orientalne zapachy koniecznie musicie dać mu szansę. Siedzę właśnie, popijam waniliową herbatę a obok pali się Dark Coconut. Jestem w niebie :).
Kolejnym, niesamowitym ulubieńcem jest moje malutkie, najukochańsze własne autko. Upalne lato o niebo lepiej znoszę w klimatyzowanym czterokołowcu niż w komunikacji miejskiej.
Wreszcie, na koniec najważniejsze. Dokładnie tydzień temu obroniłam swoją pracę i zostałam magistrem. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć i jak poukładać w głowie fakt, iż pięć niesamowitych lat mojego życia przeszło do historii. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby się z tym oswoić.
Mam nadzieję, że będę miała szansę na kolejne cztery lata z moimi ulubionymi robalami ;) i że będą one równie udane.
Uff...chciałabym powiedzieć "czerwcu trwaj", ale niestety nie mam w tej kwestii wiele do powiedzenia. Już za późno.Jacy są wasi ulubieńcy w tym miesiącu?
Wciąż jestem wzruszona ;)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńZ wrażeniami po obronie pracy mgr mam podobnie...jakoś ciągle nie dociera do mnie, że skończyłam studia :/
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że długo zajmie nam pozbieranie się...Eh, cóż zróbić.
UsuńCzekam na więcej o fluidzie z Iwostinu.
OdpowiedzUsuńGratuluję obrony i nowego auta :)
gratulacje z powodu obrony :)
OdpowiedzUsuńpłatki mnie zaciekawiły ;)
OdpowiedzUsuńrozświetlacz rozświetlaaaaacz <3 mam i ja :D
OdpowiedzUsuńGratulacje Magistrko;) ja również potrzebuje wakacji - mam dosyć pracy i sesji!!
OdpowiedzUsuńLakier z GR jest piękny :)
OdpowiedzUsuńGratuluję pani magister :) Ah, te Yankee Candle, chodzą za mną i chodzą. Coś tak czuję, że w końcu będę musiała ulec pokusie.
OdpowiedzUsuńPani Magister !Gratulacje!
OdpowiedzUsuńBardzo fajni ulubieńcy, limonkowy lakier z GR mnie oczarował :)
OdpowiedzUsuńGratuluję obrony magisterki! :)
Gratulacje z okazji obrony:)
OdpowiedzUsuńGratulacje Pani Magister ! ;) A z Twoich kosmetycznych ulubieńców żadnego nie używałam ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje ;D
OdpowiedzUsuńI też uwielbiam kredki z Avonu :D
Śliczny kolor ma ten lakier z GR.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Black coconut :) Gratuluję mgr :*
OdpowiedzUsuńgratuluję ;) super kosmetyki!
OdpowiedzUsuńGratulacje Pani Magister :))
OdpowiedzUsuńA tą czerń od Delii mam i lubię ;] Idealnie by się nadawała do stemplowania ;D
Ja mam limonkę z Miss Sporty :)
OdpowiedzUsuńlimonkowe lakiery rządzą :)
OdpowiedzUsuńGratuluję napisania pracy! Ja również zmęczyłam swoją w końcu! Za chwilę obrona! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję magisterki!
OdpowiedzUsuńCo do świeczki to dla mnie pachnie jak balsam do ciała o smakowitym zapachu.
Gratuluję obrony i zazdroszczę autka.
OdpowiedzUsuńFajnie widzieć limonkowy GR coraz częściej na blogach, bardzo mi się podoba nie tylko ze względu na kolor, ale również niską cenę, rewelacyjny pędzelek i świetne właściwości. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń