Właściwie nie wyobrażam sobie codziennego makijażu bez bronzera. Ten dodatkowy drobny krok sprawia, że twarz wygląda na dużo bardziej świeżą i wypoczętą. Nie bawię się w konturowanie z prawdziwego zdarzenia, raczej omiatam puchatym pędzlem zarys twarzy aby nico ocieplić karnację. Znalezienie dobrego ( i najlepiej taniego :) ) produktu, który sprawdzi się w tej roli to nie lada wyzwanie. Bronzer nie powinien być zbyt chłodny, ale też nie dobrze gdy jest to zbyt ciepły odcień bo używanie go może skończyć się pomarańczową buzią, efektem któreg większość z nas chciałaby uniknąć. Dodatkowo zbyt intensywny połysk również nie jest porządany, najlepiej sprawdzają się pudry o matowym lub lekko satynowym wykończeniu.
Swego czasu sporo naczytałam się o ekonomicznym (około 10-12zł na allegro) odpowiedniku kultowego bronzera Benefit Hoola. Postanowiłam przetestować na własnej skórze zachwalany W7 Honolulu. Ouder zamknięty jest w ładnym, porządnym kartowanym opakowaniu do którego dołączony jest mały pędzelek (raczej bezużyteczny). Całość wygląda zachęcająco. Bronzer jest dość ciemny, o chłodnym odcieniu. Wykończenie satynowe, na skórze wygląda bardziej jak mat. Pigmentacja jest dobra a sam puder miękki.
Niestety, pomimo ładnego opakowania, dobrej konsystencji i niezwykle przystępnej ceny Honolulu mnie nie zachwycił i nie kupię go ponownie.
Odcień jest dla mnie zbyt chłodny, przydałoby się więcej złocisto-brzoskwiniowych tonów. Muszę uważać z aplikacją, w przeciwnym razie twarz wygląda na lekko przyszarzałą (lub jak kto woli brudną ;) ). Myślę, że to w dużej mierze wina mojej ciepłej karnacji. Nałożony ostrożnie wygląda ok, ale nie jestem zachwycona. Dodatkowym minusem jest kiepska wydajność, opakowanie wydaje się spore ale już po jakichś dwóch tygodniach coziennego używania pokazało się denko. Kartonik stwarza iluzję na prawdę sporej ilości bronzera, w rzeczywistości wewnątrz znajduje się 6g co nie jest szokująco dużą gramaturą jak na tego typu produkt. Miękka konystencja dodatkowo przyspiesza zużywanie się Honolulu, gdy dobrniemy do denka puder lubi się trochę kruszyć po bokach.
Nie jest to produkt kompletnie bezużyteczny, zużyję go do końca bez większego bólu ;). Nie kupię jednak ponownie, na szczycie listy ulubieńców nadal pozostaje Anabelle Minerals Honey i Ziemia Egipska Ikos. Na przetestowanie czeka natomiast nowy zakup, matowy bronzer Essence Sun Club. Może on przypadnie mi bardziej do gustu.
Ja go bardzo lubię na lato, do opalonej cery jest idealny :) Teraz używam czekoladki z Bourjois i jest wspaniała!
OdpowiedzUsuńnawet znalazł się w moich ulubieńcach : http://foolishlyfall.blogspot.com/2013/09/kosmetyczni-ulubiency-ostatnich-miesiecy.html --> link jakbyś chciała poznać moje zdanie :)))
pozdrawiam xX
Czaję się od dawna na czekoladkę, ale ostatecznie zawsze kupuję coś innego
UsuńJa sama nie używam ani róży ani bronzerów :p
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczynam przygodę z nimi:)
OdpowiedzUsuńsun club jest taki se, lepsze bronzery ma Joko (te takie niby marokańskie dwie serie)
OdpowiedzUsuńZapisuję na liście do przetestowania w takim razie :)
UsuńJa uwielbiam Honolulu, bo jest to odcień idealnie dopasowany do mojej karnacji - nie za zimny, nie za ciepły. Bronzer Essence Sun Club jest w porównaniu do tego dużo bardziej ciepły i na mojej buzi zaczęły z niego wychodzić jakieś pomarańczowe tony. A jeszcze niedawno bardzo go lubiłam...
OdpowiedzUsuńCzyli Essence powinien mi potencjalnie bardziej pasować.
UsuńJa byłam taka mądra i go zachwalałam jako zamiennik Hooli ale mam teraz Hoole i do pięt jej Honolulu nie sięga :P
OdpowiedzUsuńWiele razy nosiłam się z zamiarek zakupu Hooli ale jakoś bardziej ekscytują mnie róże niż bronzery i to na nie wolę wydać pieniądze
UsuńMiałam kupić z ciekawości ten bronzer! Dzięki za ten wpis... U mnie bronzer Benefitu wygląda na mojej żółtej skórze ohydnie, jak brud. Więc pewnie i ten by tak wyglądał... Jeszcze raz, dzięki Ci! :*
OdpowiedzUsuńTego też obawiam się w przypadku Hooli bo jestem mocno żółta...
UsuńTeż jestem mocno żółta! Wszelkiej maści bronzery muszą być dla mnie z nutą pomarańczy :) Ja testowałam Hoolę wielokrotnie i na dłoni i na policzku - niestety, wyglądam w nim jak brudas :(
UsuńMnie brak cieplejszych tonów odpowiada, ale on nawet po pecie jest trochę przyciemny, co zauważyłam ostatnio na swoich zdjęciach. Nie sądziłam, że aż tak ciemno wygląda...
OdpowiedzUsuńTo fakt, jest dość ciemny
UsuńKolorystycznie wolę Hoolę :)
OdpowiedzUsuńMi nawet pasuje ten bronzer... Ale czasem plamy można zrobić ;/
OdpowiedzUsuńZimne odcienie mi nie przeszkadzają, ale ten wydaje mi się zbyt ciemny...
OdpowiedzUsuńno ładny jest ale ja trwam wiernie przy Hoola :]
OdpowiedzUsuńja też i honolulu daleko... nawet robiłam porównanie :)
UsuńA ja się bardzo z nim polubiłam:)Też mi się kończy i sięgnę na pewno po następne opakowanie:)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym wypróbowac;)
OdpowiedzUsuńBył moment, ze go chciałam, ale dla mnie jest zdecydowanie za ciemny ;) No i ta wydajność.. Ja am swoją Hoolę rok i mało co widać ubytku, a używam prawie codziennie.
OdpowiedzUsuńOprócz kuleczek brązujących takiego pudru jeszcze nie miałam okazji mieć i myślę że dal mnie byłby jednak ciut za ciemny :)
OdpowiedzUsuńLubię, tylko mało trwały jest.
OdpowiedzUsuńjesteś chyba pierwszą osoba u której przeczytałam ,że ten bronzer nie jest zachwycający.
OdpowiedzUsuńSzczerość. najwazniejsze :) byłam zaciekawiona nim... teraz koniecznie muszę się zastanowić lepiej czy go kupować czy nie :)
Szkoda, że tak słabo z wydajnością - ten odcień wygląda bardzo zachęcająco.
OdpowiedzUsuńTez nie do konca jestem do niego przekonana, nie jest zly, ale tylka nie urywa :P
OdpowiedzUsuńu mnie się nie sprawdził ... tworzy plamy i nie potrafię go dobre zaaplikować ;<
OdpowiedzUsuńma bardzo ładny odcień :)
OdpowiedzUsuńniedawno zaczęłam, zapraszam: http://kosmetycznyblog.blogspot.com
Jego największym minusem jest to, że w ciągu dnia, jak się oprze rękę albo cokolwiek o twarz, to zostaje na ręce/przedmiocie którym się dotknęło. Więc jego trwałość na twarzy jest dość niewielka chyba, że ktoś się pilnuje by twarzy nie dotykać. ;P
OdpowiedzUsuńMa ładny odcień i ciekawe opakowanie :)
OdpowiedzUsuń