Pamiętacie zapewne, że uwielbiam YSL Glossy Lip Stain. To mój absolutny numer jeden jeżeli chodzi o makijaż ust, niedościgniony ideał. Bardzo ucieszyłam się słysząc od zagranicznych kosmetykomaniaczek, że L'oreal wypuścił na rynek bliźniaczy produkt i nie mogłam doczekać się polskiej premiery L'oreal Shine Caresse. Biorąc pod uwagę cenę pomadki YSL liczyłam po cichu, że rzeczywiście będę mogła kupić identyczny produkt za 3-4 razy mniej.
Wiecie co? To prawda, Shine Caresse oprócz zapachu i nieco innego aplikatora nie różni się od YSL niczym!
Szczerze mówiąc, opakowanie L'oreal Shine Carrese wydaje mi się ładniejsze niż droższego brata bliźniaka. Jest bardziej poręczne i smukłe nadal pozostając ładnym i luksusowo wyglądającym.
Formuła jest identyczna, najpierw rzadka i lekka, po chwili zastyga i staje się bardzo błyszcząca. Kolor jest półtransparentny, jednak pod nałożeniu kolejnych warstw (zazwyczaj nakładam 2-3, tak samo jak w przypadku YSL) nabiera mocny. Wszystko zależy od odcienia, ale w większości przypadków można uzyskać pełne krycie. Ważne jest, aby odczekać chwilkę przed nałożeniem kolejnej porcji aby poprzednia miała czas wyschnąć. Połysk i kolor jest przepiękny i trwa na ustach długie godziny. W dobrej kondycji przeżywa jedzenie czy picie. Idealna hybryda błyszczyka, szminki i staina.
Zapach przyjemny, kwiatowo-owocowy. Aplikator bardzo wygodny.
Wybrałam kolor 103 Marilyn, chłodny róż który na ustach mocno się ociepla i czerwienieje. Uwielbiam ten kolor, to takie podrasowane "my lips but better" które doskonale ożywia twarz. Od lewej: jedna warstwa, dwie warstwy, sam stain po starciu połysku.
Shine Caresse kosztuje 39zł i uważam to za dobrą cenę. Przyzwyczaiłam się do kosmicznych cen L'oreala i na tym tle 40zł za idealny produkt wypada na prawdę przyzwoicie, w promocji widziałam go już za 31zł.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić to gama kolorystyczna. Nie jest zbyt duża i niektóre dostępne kolory są trochę dziwne. Mam nadzieję, że będą stopniowo wprowadzać coś nowego. Tym czasem mam na oku dwa fiolety, jasny podobny do Marilyn (chyba Eve?) i ciemną śliwkę.
Gorąco polecam L'oreal Shine Caresse, zarówno tym z was, które kochają droższy pierwowzór, jak i tym które jeszcze go nie znają. Dla mnie to autentyczny ideał, po prostu nie mam się do czego przyczepić a taki stan zdarza się niezmiernie rzadko ;).
bardzo naturalnie wygląda na ustach, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten efekt.
OdpowiedzUsuńRaczej nie w moim typie...
OdpowiedzUsuńMam cztery odcienie i po prostu je kocham :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę powiększyć kolekcję! :)
Usuńkolor bardzo ładny - idealny na co dzień :)
OdpowiedzUsuńŚliczne masz usteczka!
OdpowiedzUsuńKusiły mnie te Loreale, ale jednak kupiłam Apokalips
Ja też kupiłam Apocalipsa i niestety nie trafiłam z kolorem zupełnie :(
UsuńŚliczny kolor :))
OdpowiedzUsuńPiękny kolorek:)
OdpowiedzUsuńa mnie sie nie podobaja te lakiery, kolory jakies dziwne sa :(
OdpowiedzUsuńna aplikatorze wyglada na neonowy roz
OdpowiedzUsuńale na ustach juz bardzoo naturalnie
podoba mi sie,chociaz nigdy nie mialam nic do ust z loreala
x
x
x
też mam jeden lakier i bardzo go lubię. Twój ma śliczny kolor :)
OdpowiedzUsuńnie w moim typie, ale jak się coś znajdzie w wersji light cenowo, a jest niemal identyczne to sprawia wiele frajdy :)))
OdpowiedzUsuńzdecydowanie!
UsuńSzkoda, że nie wygląda tak błyszcząco jak na reklamie :-) Ja wolę matowe szminki, ale jak już używałabym błyszczyka to chciałabym mieć błysk jak z reklamy :) Ale kolorek naprawdę ładny- delikatny i uroczy !
OdpowiedzUsuńMam w kolorze Romy i go uwielbiam!
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny kolorek ;]
OdpowiedzUsuńsparzyłam sie na pomadce Caresse, więc do błyszczyków mnie nie ciągnie
OdpowiedzUsuńbłyszczyki są dużo, dużo lepsze do pomadek Caresse.
UsuńŁadny kolor :). Mnie się bardziej podobała Lolita i to być może na nią się zdecyduję. Ale tobie w takim odcieniu różu bardzo do twarzy.
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Lolite oglądałam , też bardzo fajna
UsuńA jak z nawilżeniem??
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://nikolada17.blogspot.com/
Hmmm...ciężko mi powiedzieć. Zostawia na ustach dość treściwy film błyszczykowy ale oczywiście balsam do ust to nie jest ;)
UsuńSuper kolor :) Podoba mi się eleganckie opakowanie :)
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo się podoba opakowanie
UsuńRewelacja !
OdpowiedzUsuńChciałam go kupić ale w Hebe były tylko pomadki z tej serii, więc wzięłam pomadkę (i prawdę mówiąc nie wiem, czy dobrze zrobiłam) :(
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę błyszczyki, pomadki są ok ale błyszczyki rewelacyjne
Usuńpiekny! u mnie w uk jeszcze nie widzialam, ale mysle ze jak sie pojawi to kupie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten produkt. Szkoda, ze odcienie są mocno średnie bo kupiłabym znacznie więcej. Ja mam kolor Romy.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że jako całokształt, kolory nie powalają na kolana.
Usuńale wszyscy dookoła kuszą tymi pomadkami ;)
OdpowiedzUsuńkolor niesamowity i opakowanie kusi
OdpowiedzUsuńTen kolorek akurat jakiś taki nie mój :D
OdpowiedzUsuńSkorzystam z trwającej od jutra promocji w Rossmannie i kupię tę pomadkę - w tym samym odcieniu, testowałam go kilka dni temu i bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńOj kusza oba produkty na YSL zbieram sie od kilku miesiecy ale ta cena mnie przeraza :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, chociaż myślę, że jak już wydawać na produkt do ust taką sumę to właśnie na stainy YSL
Usuńbardzo ladny kolor :)
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńMam na niego ochotę od jakiegoś czasu, bałam się tylko tych kolorów, bo w opakowaniu wydają się takie strasznie mocne. U Ciebie jednak wygląda to bardzo naturalnie, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTo zasługa transparentnego wykończenia, kolor można fajnie stopniować.
UsuńMajeczko, jak cudownie, że go zrecenzowałaś, bo właśnie jestem przy zakupie :) Jutro pedzę do SP po nie :)
OdpowiedzUsuńAsiu, bardzo polecam :)!
UsuńNo, potrafisz zareklamować ;) zapisałam w "do kupienia" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam śnieżnie w ten pierwszy dzień wiosny ;)
Cholera Naczelna / 4cholery.blogspot.com
Podoba mi się, chyba się na nią zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)