Przepis na sukces w pielęgnacji moich długich, suchych i raczej wymagających włosów? Produkty, które wygładzają, zmiękczają i...ładnie pachnie. Uwielbiam długo i intensywnie pachnące szampony i odżywki. Dzisiaj recenzja dwóch linii Fructis, które doskonale wywiązują się z powyższych zadań: najnowszej Goodbye Damadge do bardzo zniszczonych włosów i Fruity Passion do włosów normalnych i suchych. Na początku muszę wam zdradzić, że obie zdecydowanie polubiłam. Nie jest to specjalna niespodzianka, bardzo służą mi szampony Garnier i jeszcze nie trafiłam na taki, z którego nie byłabym choć trochę zadowolona.
W przypadku Goodbye Damage i Fruity Passion zdecydowałam się nawet na ponowny zakup, zrobiłam zapasy. Którą z dwóch nowości na mojej łazienkowej półce pokochałam bardziej?
Goodbye Damadge to oprócz szamponu i odżywki to jeszcze dwie różne maseczki do włosów i serum. Ja mam zestaw podstawowy. Zapach jest bardzo przyjemny, raczej nieokreślony, "szamponowy" ale ładny i trwały. Odżywka ma maślaną, gęstą konystencję, która jest wygodna w aplikacji. Duet zastowany razem bardzo dobrze nawilża i wygładza włosy. Efekt zdecydowanie zauważalny. Stosowane solo, w połączeniu z innymi produktami również sprawdza się bardzo dobrze.
Prawdziwym uczuciem zapałałam jednak do owocowej serii Fruity Passion. Ten ZAPACH! Idealnie owocowy, bardzo intensywny i taki, że po umyciu nie mogę przestać wąchać włosów :). Owocowo pachnie też cała łazienka. Po zastosowaniu kudełki są bardzo miękkie (to szczególna specjalność tej serii), lekkie i ładnie wyglądają. Nie są tak wygładzone jak w przypadku GD, ale efekt miękkości to to, na co liczę najbardziej. Myślę, że to linia bardziej uniwersalna, spodoba się także posiadaczkom włosów bardziej podatnych na obciążenie. Zarówno szampon, jak i odżywka są bezsilikonowe, zaskakuje mnie tym bardziej, że moje silikonolubne włosy tak bardzo je polubiły. Zużywam ju trzecią tubę odżywki i drugi wielki szampon. Kosmetyki do włosów Fruity Passion zagoszczą w mojej łazience na długo. Jestem tego pewna.
Nie miałam ich, pamiętam jedynie, że daaaawno temu miałam jakiś zielony egzemplarz Fructisa i bardzo ładnie pachniał :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale kusisz mnie tą serią Fruity Passion chyba sobie kupię ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam akurat tych wersji ale z tego co pamiętam to mają one zawsze bardzo ładne zapachy :)
OdpowiedzUsuńZapach fruity passion jest cudowny ! Miałam ten szampon i bardzo chętnie do niego wrócę :)
OdpowiedzUsuńnie miałam tej wersji ale uwielbiam to jak pachną ;)
OdpowiedzUsuńMam odżywkę Fruity Passion i jest moją faworytką, jeśli chodzi o walory zapachowe wszystkich Fructisów.
OdpowiedzUsuńWszystkie Fructisy powodują straszne elektryzowanie moich włosów.
OdpowiedzUsuńAle przyznaję, zapachy mają cudowne.
najbardziej w tych szamponach podoba mi sie zapach
OdpowiedzUsuńO tak seria owocowa pachnie obłędnie miałam szampon i na pewno jeszcze do niego wrócę:)
OdpowiedzUsuńMam szampon ten pomarańczowy i wydaje się fajny:):):)
OdpowiedzUsuńNie lubię szamponów z Garnier.
OdpowiedzUsuńZapachy mają super te szampony:)))
OdpowiedzUsuńGoodbye Damage mam i jestem zadowolona z tej serii, ale z tą Fruity Passion się nie spotkała. Nie zwróciłam nigdy nawet uwagi, że taka jest ;)
OdpowiedzUsuńte szampony mają piękne zapachy! :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie i do obserwacji :) ROZDANIE PRÓBEK KREMÓW NA MOIM BLOGU!
www.inszaworld.blogspot.com
Nie miałam jeszcze okazji poznać tej serii :) ale z przyjemnością spróbuję!
OdpowiedzUsuńWszyscy tak zachwalają te odżywki i szampony z Garniera, że muszę je w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńhttp://lifeisyourcreation88.blogspot.com/