Jestem okularnicą i…bardzo to lubię. Recenzja Firmoo

Okulary noszę jakieś dobre 15 lat. Zawsze uważałam, że wyglądam lepiej w nich niż bez nich i przenigdy nie miałam kompleksów z powodu szkieł na nosie. Szkła kontaktowe noszę sporadycznie i jedynnie w lecie, okulary są więc nawet nie tyle jak akcesorium, a bardziej jak część ciała :).
W związku z skusiłam się i ja na przetestowanie okularów Firmoo. Kilka moich koleżanek blogerek bardzo pozytywnie się o nich wypowiadało, więc kiedy po raz kolejny napisali maila z propozycją zrecenzowania oprawek, zgodziłam się. Głównie z ciekawości, bo niby jak to możliwe, żeby kupić okulary przez internet bez mierzenia? Zamysł jest dość prosty i rzeczywiście jest to tak proste, jak na to wygląda. Wybiera się oprawki, w których cenę wliczone są szkła z podstawową powłoką, ze standardowym indeksem (bez pocieniania). Następnie można dodatkowo dopłacić za dodatkowe "bajery" czyli powłoki, wyższy indeks, ciemne szkła. Wypełnia się rubryczki zgodnie z receptą od okulisty/danymi naszych poprzednich szkieł. Po około dwóch tygodniach przychodzi kurier i wręcza nam gotowe, ładnie zapakowane okulary.
Celowo wybrałam oprawki inne niż te, której do tej pory nosiłam (porównanie znajdziecie na jednym ze zdjęć poniżej). Duże, wyraźne. Muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się że aż tak je pokocham. Odkąd przyszły, nie założyłam już moich poprzednich :). Myślałam, że będzie to bardziej para zapasowa a skończyło się na tym, że nie mam ochoty wracać już do delikatniejszych oprawek. Zmiana spotkała się również z bardzo pozytywną reakcją otoczenia, nie spodziewałam się tylu komplementów szczerze mówiąc. Kształt dobrany wirtualnie okazał się trafiony. Nigdy nie byłam fanką programów i aplikacji, które to rzekomo mają nam dobrać kolor włosów, czy fryzurę. Do wirtualnego mierzenia okularów również podeszłam raczej z przymrużeniem oka. Wgrałam swoje zdjęcie do czegoś, co firma nazywa Virtual Try i na tej podstawie dokonałam eliminacji z pul kilku oprawek, które sobie wypatrzyłam. Pomimo mojej podejrzliwości narzędzie okazało się pomocne.
Wybrałam plastikowe oprawki CP6077 w wersji C6 czyli czarne z bokami w zwierzęce wzory (wolałabym jednolicie czarne, ale muszę powiedzieć, że ten konkretny wzór jest ok i zupełnie nie rzuca się w oczy).

Okulary są dobrze wykonane, lekkie a szkła pomimo zwykłej indeksacji (moje poprzednie były pocieniane przy mocy -3,25 i -3,5) w połączeniu z oprawkami wyglądają ok. Myślę, że nawet przy większej mocy szkieł w połączeniu z tymi oprawkami całość dobrze by się komponowała, bez efektu dnenek od butelki. Trzymają się pewnie na moim płaskim nosie a jest to coś, z czym mam problem.
Jestem zadowolona i śmiało mogę polecić. Nie mam się zwyczajnie do czego przyczepić bo to fajna propozycja, jeżeli chcecie kupić okulary w na prawdę przystępnej cenie, spróbować jakiegoś bardziej odważnego kształtu czy koloru.
 Skusiłam się na jeszcze jedną parę w śmiesznej cenie a dodatkowo w planach mam też korekcyjne okulary słoneczne do prowadzenia auta.
Jeżeli macie ochotę spróbować, mam dla was 5 voucherów po 30$ na klasyczną kolekcję. Kod KOSMETYCZNYBLOGS4 . Ważne przez dwa tygodnie, kto pierwszy ten lepszy :D.

Na koniec mała sesja pt. Burn i jej nowe okulary: