Aspekt końca roku 2013 pozostawię bez komentarza. Przejdę od razu do kwestii kosmetycznych, podejrzewam że nie tylko ja nie mogę się otrząsnąć z tego noworocznego szoku i kolejna cegiełka w zbiorowym lamencie nie jest konieczna. Mam rację :)?
Grudzień był bardzo długim miesiącem, dla odmiany od tych wszystkich które przeleciały w mgnieniu oka. Ale dobrze, bardzo lubię grudzień. Nawet pomimo faktu iż tym razem bardziej przypomina marzec. Zawsze lepiej marzec niż listopad. Brak śniegu jest zdecydowanie lepszy od ataku deszczu przy temperaturze oscylującej w okolicach zera.
No ale dość już! W ubiegłym miesiącu najczęściej używałam:
Prawie cały grudzień pachniałam Daisy EDT Marca Jacobsa. Jakimś cudem zaczęła być na mnie trwała, nie wiem jak, nie wiem czemu ale przeprosiłyśmy się w związku z tym na dobre.
Kolejny raz przekonałam się, że moje włosy dobrze dogadują się z produktami Syoss. Kupiłam znów odżywkę Oleo Intense i szampon do kompletu. W rezultacie miałam na głowie dobrze układającą się, miękką i pachnącą porcję kudełków ;). W promocyjnej cenie 9zł za 400ml są nie do pobicia. Kolejną bardzo dobrą odżywką, tym razem nową na mojej półce jest Eveline arganowa odżywka 8w1. Bardzo dobry skład, nadaje się do nakładania na całą długość włosów. Zdecydowanie polecam.
Na początku grudnia przywiozłam sobie z Warszawy kilka łupów z Bath&Body Works, w tym również dwa komplety mgiełka + balsam do ciała. Nie jestem zazwyczaj ogromną miłośniczką mgiełek, cenię sobie bardziej trwałe wynalazki z pod znaku wody perfumowanej, ale mgiełce Amber Blush należy się wszelka cześć i chwała. Trwałością zawstydza nie jedną wodę toaletową. Na szaliku i we włosach trzyma się dobre kilka dni. W komplecie z balsamem towarzyszyła mi bardzo często. Sam zapach to wariacja na temat Flowerbomba i Gucci II. Malinowo-cukierkowy ale z charakterem. Przetestowałam i polubiłam kolejny krem na dzień Iwostin, tym razem świetnie oceniany na KWC Rosacin. Nie mam typowych problemów z trądzikiem różowatym, ale ten krem świetnie nawilża, koi i troszczy się o wrażliwą skórę skłonną do zaczerwienienia. Kiedy skończył mi się preparat przepisany przez dermatologa a brak czasu i samozaparcia uniemożliwił wyprawę po nową receptę z wszelkimi nieproszonymi gośćmi na twarzy radziłam sobie przy pomocy olejku Tea Tree The Body Shop. Dawno go nie używałam i zapomniałam już jak fajny to wynalazek. Podejmuję postanowienie (noworoczne? ) żeby mieć go zawsze na podorędziu.
Grudzień był bardzo długim miesiącem, dla odmiany od tych wszystkich które przeleciały w mgnieniu oka. Ale dobrze, bardzo lubię grudzień. Nawet pomimo faktu iż tym razem bardziej przypomina marzec. Zawsze lepiej marzec niż listopad. Brak śniegu jest zdecydowanie lepszy od ataku deszczu przy temperaturze oscylującej w okolicach zera.
No ale dość już! W ubiegłym miesiącu najczęściej używałam:
Prawie cały grudzień pachniałam Daisy EDT Marca Jacobsa. Jakimś cudem zaczęła być na mnie trwała, nie wiem jak, nie wiem czemu ale przeprosiłyśmy się w związku z tym na dobre.
Kolejny raz przekonałam się, że moje włosy dobrze dogadują się z produktami Syoss. Kupiłam znów odżywkę Oleo Intense i szampon do kompletu. W rezultacie miałam na głowie dobrze układającą się, miękką i pachnącą porcję kudełków ;). W promocyjnej cenie 9zł za 400ml są nie do pobicia. Kolejną bardzo dobrą odżywką, tym razem nową na mojej półce jest Eveline arganowa odżywka 8w1. Bardzo dobry skład, nadaje się do nakładania na całą długość włosów. Zdecydowanie polecam.
Na początku grudnia przywiozłam sobie z Warszawy kilka łupów z Bath&Body Works, w tym również dwa komplety mgiełka + balsam do ciała. Nie jestem zazwyczaj ogromną miłośniczką mgiełek, cenię sobie bardziej trwałe wynalazki z pod znaku wody perfumowanej, ale mgiełce Amber Blush należy się wszelka cześć i chwała. Trwałością zawstydza nie jedną wodę toaletową. Na szaliku i we włosach trzyma się dobre kilka dni. W komplecie z balsamem towarzyszyła mi bardzo często. Sam zapach to wariacja na temat Flowerbomba i Gucci II. Malinowo-cukierkowy ale z charakterem. Przetestowałam i polubiłam kolejny krem na dzień Iwostin, tym razem świetnie oceniany na KWC Rosacin. Nie mam typowych problemów z trądzikiem różowatym, ale ten krem świetnie nawilża, koi i troszczy się o wrażliwą skórę skłonną do zaczerwienienia. Kiedy skończył mi się preparat przepisany przez dermatologa a brak czasu i samozaparcia uniemożliwił wyprawę po nową receptę z wszelkimi nieproszonymi gośćmi na twarzy radziłam sobie przy pomocy olejku Tea Tree The Body Shop. Dawno go nie używałam i zapomniałam już jak fajny to wynalazek. Podejmuję postanowienie (noworoczne? ) żeby mieć go zawsze na podorędziu.
Ulubieńcem makijażowym jest oczywiście Naked 3 Urban Decay. Uwielbiam, najlepsza paleta! Jako podkład towarzyszył mi Multifunkcyjny krem BB Lirene. Przetestowałam wiele, ale ten zdecydowanie plasuje się na czele stawki. Z powodu problemu z suchymi skórkami w koszyku wylądował Apricot Cuticle Oil Essie. Staram się używać go systematycznie bo mam ostatnio ogromne problemy z zadziorkami i suchością skórek (stąd tak mało swatchy lakierów udało mi się zrobić na przestrzeni ostatnich miesięcy). Na koniec ulubiony lakier, piasek Golden Rose Holiday nr 58. Bardzo ciemny fiolet z multikolorowym brokatem. Piękny!
Jak wygląda wasze zestawienie grudniowych ulubieńców?
Daisy przepiękny zapach :)
OdpowiedzUsuńZmaluj coś paletką N3 :-)
OdpowiedzUsuńMaluję codziennie, ale nadal walczę z uwiecznieniem efektów na zdjęciach :(
UsuńOlejek z drzewa herbacianego jest niezawodny:) a perfumy naprawdę pięknie pachną, ale ja lubię je w okresie wiosenno-letnim:)
OdpowiedzUsuńJa też do tej pory używałam najchętniej latem, ale okazało się że zimą też się nadają :)
UsuńSwojego czasu też bardzo lubiłam bb z Lirene
OdpowiedzUsuńSyoss już nie używam, odkąd moja fryzjerka powiedziała mi, że to tylko przeciąża włosy. Buteleczka perfum jest urocza :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, pozdrawiam cieplutko ;)
Jeżeli Twoje włosy nie lubią silikonów to faktycznie może obciążać
UsuńJa już sama nie wiem czy lubię Daisy, czy nie. Raz lubię jej zapach, by na drugi dzień kręcić nosem...
OdpowiedzUsuńNaked 3 to moja obsesja, czekam aż powrócą zapasy :-)
Zdecydowanie warto capnąc 3 (i Daisy też ;) )
UsuńOlejek z drzewa herbacianego to i mój ulubieniec :) Ma wszechstronne zastosowania :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, muszę o nim pamiętać :)
UsuńZastanawiam się nad tym olejkiem z Essie:)
OdpowiedzUsuńJest bardzo przyjemny i ma całkiem ok skład, nie jest to absolutnie sama parafina
Usuńte perfumy bardzoo mi sie podobają :)
OdpowiedzUsuńChciałabym wypróbować ten olejek do skórek Essie. Żadnego kosmetyku nie miałam, ciekawe produkty.. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że olejek dobrze zrobi przesuszonym ogrzewaniem skórkom :)
Usuńmusze tego pachniuka gdzieś powąchać :)
OdpowiedzUsuńDaisy nie wąchałam, ale buteleczkę ma śliczną. Z serii arganowej Eveline mam olejek, opinii w necie dobrych nie ma, ale moje włosy go lubią. Nos niekoniecznie, bo zapach ma dość sztuczny:) Fajni ulubieńcy wybaczamy spóźnienie:)
OdpowiedzUsuń:) czasem tak jest, że lubimy coś co niekoniecznie jest przedmiotem zbiorowych zachwytów (i na odwrót)
UsuńMiałam tą odżywkę z Syossa i byłam bardzo zadowolona. Daisy także uwielbiam. Ma cudowny zapach :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie przypadł mi do gustu zapach tej odżywki
UsuńProdukty do pielęgnacji paznokci z Essie mnie ciekawią. Też mam niestety problemy z zadziorkami i skórkami wokół paznokci mimo tego, że staram się dbać o dłonie :)
OdpowiedzUsuńJa po raz pierwszy mam taki problem i dopiero uczę się z nim radzić. Ręce smaruję maniakalnie ale to przestało wystarczać.
UsuńZastanawiałam się nad tymi perfumami jednak po zastanowieniu zbieram na versace wydają mi się trwalsze
OdpowiedzUsuńKtóre Versace? Ja bardzo lubię Bright Crystal i Crystal Noir
UsuńPaletka szczególnie kusi :)
OdpowiedzUsuńMmmm zazdroszczę NAKED 3 :*
OdpowiedzUsuńTa odżywka syoss nie przypadła mi do gustu. bardzo obciąża moje włosy
OdpowiedzUsuńMoje włosy bardzo ciężko jest obciążyć więc tą konkretną odzywkę bardzo polubiły
UsuńMarzy mi sie ta paletka :)
OdpowiedzUsuńDaisy <3 ale ta wersja w czarnym flakoniku bardziej mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJak skończę tą to wypróbuję czarną EDP, może będzie jeszcze trwalsza?
UsuńJa z Daisy się nie polubiłam, ale to było jakiś czas temu i kto wie, może teraz by mi się odmieniło. Bardzom za to ciekawa mgiełki i balsamu z B&B Works :) No i Naked 3 bym chciała wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWarto dać Daisy szansę, uważam że w tej kategorii to bardzo udana propozycja
UsuńNaked 3 z Urban Decay mnie kusi, bo lubię róże. Z Bath and Body works najbardziej kubię świece, żele pod prysznic i mydła do rąk w piance. Do balsamów jakoś nie mogę się przekonać, za silnie pachną.
OdpowiedzUsuńŚwiece miałam jedną ale jest genialna <3 (Mint Chocolate). Balsamy faktycznie pachną bardzo mocno i za to właśnie je lubię
UsuńMam jedną mgiełkę do ciała z Bath & Body Works i również bardzo ją sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńJestem na prawdę pozytywnie zaskoczona ich trwałością
UsuńJa nie przepadam za produktami Sayoss...intrygująca za to jest paletka z naked :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://anowiw.blogspot.com/
"FanatykaKosmetyka"
Obserwujemy?