Jakiś czas temu postanowiłam wreszcie wybrać się na eksplorację szafy Kobo w Naturze, ponieważ do tej pory nie testowałam jeszcze żadnego produktu tej marki. Z jakiegoś powodu ta szafa wygląda dla mnie jakoś tak zniechęcająco. Nie wiem o co chodzi, ale o coś chodzi bo wielokrotnie miałam zamiar coś kupić, ale ostatecznie wychodziłam z pustymi rękami.
W końcu jednak kupiłam trzy cienie oraz lakier z nowej kolekcji Colour Trend.
Wybrałam nr 14 Toronto (bardzo fajny pomysł na nazwy lakierów, ale brakuje mi w gamie Helsinek i Warszawy ;) ), który w butelce jest bardzo ładnym brudnym różem z domieszką karmelu.
Niestety na paznokciach robi się mocno brązowy i mdły, zupełnie mi się nie podoba :(. Ciężko się z nim współpracuje, szczoteczka jest wąska i niewygodna. Ma tendencje do smużenia, ale po dwóch warstwach dość dobrze kryje. Schnie dość szybko, ale niestety już na drugi dzień schodzi płatami a tam gdzie nie schodzi zaczyna się ścierać. Większość lakierów nie trzyma się u mnie w stanie idealnym dłużej niż dwa dni, ale ten zdecydowanie odstaje od średniej. Takiego odłażenia nie jestem w stanie znieść.
Zdecydowanie odradzam, moim zdaniem nie jest wart 10zł.
Ps. przepraszam za te żółte skórki, ale swatchowałam wcześniej żółto-zielony lakier i żadne szorowanie ani zmywanie nie chciało tego usunąć :(
bardzo gustowny ,świetny na dzisiejsze popołudnie przy kawie na rynku :)
OdpowiedzUsuńCoś ostatnio widzę bum na beżowo-cieliste lakiery.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem o co chodzi, bo na zwykle rzadko takie kolory noszę a ostatnio na nic innego nie mam ochoty ;)
UsuńKolor na paznokciach mi się podoba. Szkoda tylko, że tak krótko się utrzymuje...
OdpowiedzUsuńKolor niby nie jest zły..
OdpowiedzUsuńpo kilku lakierachz KOBO, zrozumiałam że nie są warte swojej ceny, są rzadkie i słabo kryją, poza tym fatalnie operuje się pędzelkiem, prawdopodobnie nigdy więcej nie kupię już lakieru KOBO
OdpowiedzUsuńWszystkie te lakiery kuszą strasznie, jak przechodziłam obok szafy KOBO to musiałam się zatrzymać i popatrzeć :P
OdpowiedzUsuńTen Twój Toronto też mi się niezbyt podoba.
ja dzisiaj wrzuciłam szaraka i mam zupełnie inne odczucia :)
OdpowiedzUsuńwidać wszystko zależy od odcienia :x
kolor mi się podoba, ale skoro tak źle się nim maluje...
kolor całkiem całkiem, ale trwałość nie powala...
OdpowiedzUsuńŁadny kolor szkoda, że kiepska trwałość;/
OdpowiedzUsuńMnie się ten kolor podoba :). Szkoda, że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki kiepski, bo kolor bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńTwój posta tylko potwierdza moją opinię i lakierach z nowej kolekcji KOBO.
OdpowiedzUsuńKolor ładny :)
OdpowiedzUsuńja mam zamiar ponosić Shanghai, na razie jest zajebistym one coaterem o boskim kolorze i idealnej formule <3
OdpowiedzUsuńPiękny kolorek, cos takiego szukam tylko jeszcze jaśneijszego i pod brzoskwinię :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście kolor w butelce jest lepszy niż na pazurkach, po nałożeniu wydaje się taki "trupi", przestroga dla nas - dzięki ;)
OdpowiedzUsuńFajny neutralny kolorek:)
OdpowiedzUsuńKolor jest piekny- szkoda , że sam lakier taki kiepski :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kiepski, bo bardzo mi się spodobał (właśnie na paznokciach)
OdpowiedzUsuńPiękny! Kurczę, ze wszystkich stron kusicie tymi nowymi Kobo :P
OdpowiedzUsuńbrudny róż
OdpowiedzUsuń"który w butelce jest bardzo ładnym brudnym różem z domieszką karmelu.
OdpowiedzUsuńNiestety na paznokciach robi się mocno brązowy i mdły, zupełnie mi się nie podoba"
Popieram. Ale nie zgadzam się z częścią o współpracy: mnie używa się tego pędzelka lekko i z ogromną przyjemnością, a lakiery (mam jeszcze Madrid) trzymają się u mnie spokojnie bez uszczerbku 4 dni.
Też nie lubię tego rodzaju kolorów, bo moje blade ręce wyglądają w nich po prostu brzydko. W butelce nawt ładnie.
OdpowiedzUsuńŁadny kolorek - bardzo mi sie podoba :))
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową notkę :)