sobota, 11 czerwca 2011

Burn testuje: Oriental Therapy Maseczka antystresowa


Królowa Maseczek Burn ;) powraca do was z nową maseczkową recenzją.Tym razem relacja "na gorąco",kupiłam tą maseczkę dziś i od razu użyłam.
Mowa o Maseczce antystresowej Oriental Therapy Oriental Secrets.Kilka razy oglądałam tą serię będąc w Superpharmie,tym razem do zakupu zachęciła mnie promocja(przecena z 7,99zł na 5,99zł za saszetkę zawierającą jedną maseczkę).Dostępne jest kilka wariantów do rożnych typów cery o różnych potrzebach,mnie jednak oczywiście skusiła maska grzybowa :).

Według producenta:
Wyciąg z grzybów migdałowych jest bogaty w minerały,włókna i aminokwasy,nawilża i relaksuje wrażliwą skórę.Wyciąg z soplówki jeżowatej zawiera pierwiastki K,Zn,Fe,Ge,Se,P i niewielką ilość Na,ma właściwości redukujące powstawanie komórek rakowych.Wyciąg z lukrecji gładkiej ma działanie przeciwzapalne,przeciwalergiczne,gojące,tonizujące,zatrzymuje jony Na.

Jest to maseczka w formie chusteczki nasączonej produktem(sheet mask).Bardzo mi to odpowiada.Co prawda wcześniej miałam do czynienia jedynie z jedną podobną maseczką Olay(którą dostałam kiedyś jako prezent do zakupu),ale zdecydowanie mogę powiedzieć,że żałuję iż tak mało chusteczkowych maseczek jest dostępnych na naszym rynku.
Chusteczka jest mocno nasączona i odpowiednio "mokra".Zapach dość mocny i nieco męski,ale nie jest dokuczliwy. 



Koncepcja bardzo wygodna,wyjąć z opakowania,nałożyć na twarz i zapomnieć na 20-30min.Po tym czasie wystarczy zdjąć materiał i poczekać aż reszta produktu się wchłonie.O tyle,o ile zazwyczaj wszelkie maseczki które należy zostawić do wchłonięcia zmywam(bo są tłuste,kleją się lub stwarzają inne tego typu problemy),tą z przyjemnością pozostawiłam na twarzy.Nie zanotowałam pieczenia ani podrażnienia w trakcie ani po zabiegu.

Efekt po użyciu to wygładzona,rozjaśniona cera i zwężone pory oraz uczucie nawilżenia(nie odczuwam potrzeby nakładania kremu).

Na prawdę przyjemny produkt dający widoczne efekty a do tego wygodny w użyciu.Oczywiście,jak na jednorazową maseczkę jest dość droga,ale myślę że od czasu do czasu można zafundować sobie taką kurację(szczególnie,kiedy maseczka jest dostępna w cenie promocyjnej).

Skład:





Lubicie "chusteczkowe maseczki" sheet masks?Macie swoje ulubione?

5 komentarzy:

  1. Dzieki za linka do tych lakierów:)
    A maską mnie bardzo zaciekawilas, jak bede w Superpharmie to sie za nimi rozejrze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli lubisz koralowe lakiery to ich kolor Julie G jest cudowny.Z resztą napisałam o nim post jakiś czas temu:
    http://kosmetyczny-kuferek-burn.blogspot.com/2011/04/notd-jesses-girl-julie-g-mae-zakupy-w.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie tą recenzją. Jakoś tak się złożyło, ale jeszcze nigdy nie próbowałam "chusteczkowej maseczki" - może najwyższy czas to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  4. oo maseczka coś w stylu azjatyckim..ciekawe ale jak na jedno użycie no drogo wychodzi...ale lepsza cena niż wizyta u kosmetyczki :)a i jak byłaś zrelaksowana po jej użyciu?

    OdpowiedzUsuń
  5. nigdy nie miałam do czynienia z taką formą maseczki, będę niedługo w Pl i chyba się wybiorę do Superpharm :)

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze sprawiają mi wielką radość-dziękuję :).Postaram się w miarę możliwości odpowiedzieć na wszystkie pytania i mogę Was zapewnić,że czytam każdy napisany komentarz.

Komentarze obraźliwe lub mające na celu wyłącznie autopromocję będą od razu usuwane.Nie mam nic przeciwko linkom związanym z tematem posta(np. link do Twojej recenzji danego produktu itp),ale nie zostawiajcie proszę komentarzy w stylu "Super blog,zajrzyj do mnie"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...