sobota, 26 lutego 2011

Który mam wybrać?: tusze do rzęs Maybelline Volum' Express


Dzisiaj mała "wojna" tuszów do rzęs :).
Nowy tusz to coś,co zawsze z wielką radością wypróbuję a szczególnie jeżeli wyszedł spod ręki Maybelline,mojego absolutnego faworyta w tej kategorii,zarówno ze średnio-niskiej jak i najwyższej półki cenowej(dobra wiadomość :),tusze które można naleźć w Sephorze czy Douglasie za ponad 100zł w większości przypadków nie mogą konkurować jakością,trwałością i efektem jaki dają na moich rzęsach produkty Maybelline ).Jakkolwiek nie brzmiałoby to jak rodzaj ukrytej reklamy,zapewniam że w mim przypadku to 100% prawda.Oczywiście jest to zdanie subiektywne,ale będę się go trzymać(chociażby dla zdrowia mojego portfela :D)

W dzisiejszym poście role główne zagrają najnowsze tusze z linii Volum' Express czyli żółty Collosal Volum' , fioletowy The Falsies i świeżutka,ciepła jeszcze nowość-koralowy One By One.Wszystkie z nich poza promocjami mają cenę w granicach 30zł w większości sieciowych drogerii i pojemność zbliżoną do 10ml.Wszystkie w kolorze czarnym,dwa pierwsze w wersji wodoodpornej oprócz One By One bo jako nowość wersji wodoodpornej się jeszcze nie doczekał...
No właśnie,tu konieczne jest małe wytłumaczenie.Odkąd zaczęłam w ogóle malować rzęsy omijałam tusze wodoodporne szerokim łukiem.Taki stan rzeczy trwał do grudnia kiedy to odkryłam połączenie,które zrewolucjonizowało wygląd moich rzęs a mianowicie duet tusz wodoodporny+zalotka.O wspaniałych właściwościach wersji wodoodpornych dowiedziałam się oczywiście z najwspanialszego źródła wiedzy wszelakiej ;) czyli Youtube'a.Wypróbowałam,przeprosiłam się też z zalotką którą porzuciłam ze względu na krótkotrwały efekt,połączenie okazało się strzałem w dziesiątkę.
Moje proste jak druty oklapnięte rzęsy zostają pięknie podkręcone przez cały dzień,oko jest otwarte,całość wygląda zupełnie inaczej.D bonus stanowi brak rozmazanego czy pokruszonego tuszu pod koniec dnia (mam niestety nieprzyjemność posiadania łzawiących niemalże w każdych warunkach oczu).Wszystkim posiadaczkom prostych i trudnych do podkręcenia rzęs zdecydowanie polecam wypróbowanie tego sposobu.

Zanim przejdę do sedna czyli do porównania podaję jeszcze garść informacji czyli mój profil jako recenzentki tuszy do rzęs ;)
Natura niestety nie obdarzyła mnie pięknymi firankami,mam cienkie,proste,rzadkie i dość jasne rzęsy.Są one owszem raczej dłuższe niż krótsze,ale bez tuszu praktycznie niezauważalne.Abyście w pełni mogły zaobserwować efekt before i after załączam zdjęcia moich nagich rzęs :D


Lubię tusze mocno pogrubiające,dające jak najwyraźniejszy i jak najmocniejszy efekt-podkreślenie rzęs to podstawa,szczególnie jeżeli wyjściowo nie dysponuje się najbardziej oszałamiającym materiałem.
Lubię zarówno silikonowe jak i klasyczne szczoteczki.Jak zdążyłam zauważyć jestem chyba jedną z nielicznych użytkowniczek tuszów,którym specjalnie nie przeszkadza sklejanie rzęs.Oczywiście,nie chciałabym z jedną sklejoną rzęsą ale drobne sklejanie nie wywołuje u mnie paniki.Może też dla tego,że jak widać na zdjęciach ,moje rzęsy naturalnie rosną w taki sposób że nachodzą na siebie i sklejania ciężko jest uniknąć.

Na pierwszy ogień idzie The Falsies, drugi w kolejności tusz w tej kolorowej linii.Posiada dość długą i wąską szczoteczkę wygiętą łyżeczkowato trochę na kształt tych,które znajdziemy u tuszy mających podkręcać rzęsy.Czy rzeczywiście tak to działa nie wiem,ale szczoteczka Falsies jest zdecydowanie udana.Jej wyprofilowanie ułatwia pokrycie rzęs na całej długości powieki i okazuje się zaskakująco wygodna w malowaniu dolnych rzęs.Szczoteczka tradycyjna o przeplatających się włoskach różnej długości.


Wygodnie aplikuje się na rzęsy,dobrze je pokrywa a konsystencja nie jest ani za rzadka ani grudkowata czy gęsta.Efekt jaki uzyskujemy to pięknie rozdzielone,podkręcone i wydłużone rzęsy.Pogrubia,ale nie dramatycznie.Ma najmniejsze tendencje do sklejania.
Jestem bardzo zadowolona z efektu ,ale oceńcie same:



Następny w kolejce jest żółty Colossal Volum' czyli pierwszy tusz z kolorowej serii.Odkąd pojawił się w drogeriach,jego niewodoodporna wersja stała się moim ulubieńcem,zawsze obecnym w kuferku.Zużyłam 4 buteleczki.Za wersją wodoodporną również przepadam,postaram się za jakiś czas zrobić porównanie pomiędzy tymi dwoma tuszami.
Acha,muszę zaznaczyć że egzemplarz użyty do porównani jest troszkę starszawy ;) i zaczyna wysychać stąd większa tendencja do sklejania rzęs(ale zaręczam,że w rzeczywistości kiedy nie jest to pokazane na zdjęciu w dużym zbliżeniu,obnażającym wszystkie niedoskonałości, nie jest to aż tak dramatycznie widoczne).
Szczoteczka Colossal należy do mojego ulubionego rodzaju, jest wielka,pękata i ma gęste włoski równej długości.Taka szczoteczka zazwyczaj zapowiada sukces.

Colossal jest najbardziej gęstym tuszem ze wszystkich.Najbardziej pogrubia, ale podkręca mniej niż Falsies.Efekt jest najbardziej widoczny i najbardziej dramatyczny.Tusz sprawia też wrażenie bardziej czarnego niż jego fioletowy brat (wodoodporny Collosal jest bardziej czarny od niewodoodpornego)


Czas na najmłodsze dziecko Maybelline czyli One By One,który pojawił się w sklepach zaledwie kilka dni temu.Z zadowoleniem zauważyłam,że dostępny jest też kolor brązowy i szary,dobra wiadomość dla miłośniczek tuszów w alternatywnych kolorach.
Niewodoodrponość stawia One By One automatycznie w nieco gorszej pozycji,ale zobaczcie same.
Szczoteczka w tym wypadku jest silikonowa,dość duża i pękata.Najeżona malutkimi,krótkimi włoskami co zapowiada tusz dobrze rozdzielający i rozczesujący nawet najkrótsze rzęsy.


Tusz jest najbardziej rzadki,co jest z resztą dość zrozumiałe,tusze o niewodoodpornej formule zazwyczaj są nieco rzadsze.taka konsystencja powoduje,że moje cienkie rzęsy opadają niestety i efekt działania zalotki zostaje w mniejszym lub większym stopniu welowany.Tusz zdecydowanie jednak ma potencjał.Bardzo ładnie rozdziela i rozczesuje rzęsy,wydłuża i pogrubia-słowem pełen serwis.Prognozuję oszałamiający efekt w przypadku wersji wodoodpornej na którą z niecierpliwością czekam i na pewno zrecenzuję,jak tylko się pojawi.


Podsumowując: kolorowe tusze z linii Volum' Express są moimi absolutnie ulubionymi.Jeżeli szukasz tuszu który podkręca,wydłuża może spodobać Ci się efekt jaki daje The Falsies.Jeżeli wolisz bardziej dramatyczny efekt i znaczące pogrubienie wybierz Colossal Volum'.Jeżeli jesteś fanką silikonowych szczoteczek,masz raczej krótkie rzęsy i szukasz tuszu,który ładnie je rozdzieli i zintensyfikuje powinnaś polubić One by One.
Ja osobiście lubię wszystkie trzy,ale gdybym miała pozostać przy jednym prawdopodobnie wybrałabym Colossal.
A który jest waszym ulubionym?Jakie macie doświadczenia z tuszami Maybelline?

13 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa recenzja. Przekonałaś mnie do wypróbowania wodoodpornego tuszu. Co do Collosal - jakoś mi nie przypadł do gustu wg mnie lepsza jest The Falsies. One by one jest na liście zakupów. :)


    http://poland-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie przetestuj tusze wodoodporne,dla mnie to była prawdziwa rewolucja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetna recenzja...ja uwielbiam maybelline są genialne. Miałam też ten colosal na samym poczatku wszystko ładnie rozdzielał pogrubiał ale z czasem robił grudki i jakoś sklejał wtedy to było wiadome ze już się nie nadawał ale miał jeszcze w sobie tusz.
    dodaje do obserwacji...zajrzyj też do mnie http://sweetperelka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. To, co teraz powiem nie będzie miało na celu Cię obrazić, czy coś, tylko chciałabym, żebyś dzięki temu się "poprawiła". Otóż, mówię o malowaniu rzęs, a raczej Twoim sposobie. Widzę, że duża ilość rzęs nie jest pomalowana, a te, które są - pokryte są gęstą, grubą mazią nie przypominającą tuszu Maybelline. Widzę, że (zdęcie colossala), kierujesz szczoteczkę przy malowaniu do wewnętrznej strony oka, prawda? Ma to optycznie powiększyć oko i uwidocznić rzęsy, bo chcąc nie chcąc, prostują się one w pion. A więc, proponuję Ci zmienić kierunek nakładania tuszu w bardziej naturalną stronę (tak, jak w rzeczywistości rosną). Czyli: Przykładasz szczoteczkę maskary tusz przy cebulkach rzęs i patrząc w dół kierujesz rzęsy do góry, lekko poruszając je w prawo i w lewo. Pamiętaj, żeby nie robić tego tak, jak na zdjęciu z colossala, które wdg. mnie wygląda najgorzej. (chociaż nie, one by one jest jeszcze gorszy). Pomóc możesz sobie dokładnie czyszcząc szczoteczkę z tuszu przed nałożeniem. Chodzi mi o to, żeby wycierać zbędną ilość tuszu o dozownik. Z dobrych rzeczy widzę to, że masz zapewne ładne rzęsy, ale po prostu nie potrafisz ich odpowiednio zaakcentować. Trochę wprawy i będzie lepiej. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, ale weźmiesz moje rady do serca, bo gdybym chciała zrobić ci tylko na złość nie męczyła bym się i nie stukałabym w klawiaturę tyle czasu. Chodziło mi o to tylko, żeby Ci pomóc. Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga z opowiadaniami i miniaturkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana,nie obrażam się absolutnie ;).Ale,maluję rzęsy od jakichś 10 lat i na prawdę wiem co jest dla nich najlepsze.
    Nie mogę malować ich przy wewnętrznym kąciku bo pocierają spojówkę co powoduje łzawienie(z resztą łzawią o bez tego).Szczoteczkę kieruję zawsze ku zewnętrznemu kącikowi oka ruchem zygzakowatym.Nigdy nie wycieram nadmiaru tuszu bo lubię efekt lekko posklejanych rzęs a nie takich rozdzielonych naturalnych patyczków ;).Może się to podobać lub nie ale zapewniam,że ten konkretny sposób i efekt wybieram świadomie.

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham te maskary! Nie zdradzę ich z żadną inną marką (przynajmniej na razie) :) Zdarza się, że używam dwóch jednocześnie. Do tego bardzo ważna jest technika :)
    Zapraszam do mnie.
    pozdrawiam GosiaB.
    http://wpoczekalni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja miałam colossal w obu wersjach i falsies (nie było jeszcze wtedy wodoodpornej wersji) one by one mnie nie przekonuje, raz się nim malowałam i nie zrobił z moimi rzęsami nic nadzwyczajnego. Z tych trzech mój nr 1 to colossal wodoodporny. Polecam też już dość stary tusz Maybelline lash expansion wodoodporny- ma fajną dużą szczoteczkę i potrafi zdziałać cuda (oczywiście z pomocą zalotki) zalotka to według mnie konieczność, żaden tusz sam nie da rady

    OdpowiedzUsuń
  8. ja uwielbiam collosal, wiele tuszy wyprobowalam ale wroce do collosala na pewno jak tylko skoncze te co juz mam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. używam żóltego, ale jego wadą jest to, że się osypuje na policzki..
    mimo wszystko nie maluję się zbyt często, więc nie jest to jakaś tragedia. ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam twój wpis,tylko dlatego, bo lubię czytać jak piszesz. Od paru lat mam wstręt do meybelline. Kupowałam z niej podkłady, ale marka zaczęła się psuć i jeszcze po jednym zakupie szminki,na którą od razu dostałam uczulenia, odstraszyła mnie całkowicie i już nigdy nic nie kupię tej firmy. Mi się spodobał tusz Sexy Pulp Yves Rocher i już się go raczej będę trzymać. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bardzo lubię Collosal Volume jest to mój faworyt wśród tuszów do rzęs

    OdpowiedzUsuń
  12. Masz fajnego bloga co powiesz abym zrobiłą ci design nifo u mnie na blogu co do kontaktu
    Zapraszam:
    http://fashion-this-is-it.blogspot.com
    Może was coś zainteresuję?

    OdpowiedzUsuń

Wasze komentarze sprawiają mi wielką radość-dziękuję :).Postaram się w miarę możliwości odpowiedzieć na wszystkie pytania i mogę Was zapewnić,że czytam każdy napisany komentarz.

Komentarze obraźliwe lub mające na celu wyłącznie autopromocję będą od razu usuwane.Nie mam nic przeciwko linkom związanym z tematem posta(np. link do Twojej recenzji danego produktu itp),ale nie zostawiajcie proszę komentarzy w stylu "Super blog,zajrzyj do mnie"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...