Kontynuując naszą przygodę w kreinie europejskich bb kremów ;), dzisiaj propozycja marki Miss Sporty. Tubka jest tak urocza, że nie mogłam się jej oprzeć. Morning Baby dostępny jest w dwóch kolorach, wybrałam ciemniejszy 02. Tubka 30ml kosztuje poniżej 12zł w Rossannie (a ja dodatkowo upolowałam ją w promocji -40%). Producent obiecuje krycie, rozświetlanie, nawilżenie i ochronę. Produktu można używać jako bazy pod klasyczny makijaż.
Niestety, to chyba najsłabszy produkt w całej puli testowanych przeze mnie kremów BB. Kolor wyjściowo wygląda ok, jest ciepły i naturalny, ale po chwili bardzo ciemnieje. Nie mam zazwyczaj problemów z ciemnieniem podkładów ale ten ściemniał na prawdę znacząco i to już po jakichś 20 minutach.Konsystencja raczej płynna, fluidopodobna. Krycie jest słabe teraz nie mam specjalnie nic do ukrycia na buzi ale jeżeli zależy wam na tuszowaniu niedoskonałości zdecydowanie odpuście sobie zakup tego kremu. Lekko ujednolica buzię.
Wykończenie ok, błyszczące drobinki nie są na szczęście na twarzy zbyt widoczne (chociaż zasadność ich obecności jest co najmniej wątpliwa, da się przecież wymyślić produkt delikatnie rozświetlający bez oczywistych drobinek, prawda?). Nie miałam wielkiego problemu z nadprogramowym połyskiem, ale może to dzięki temu, że utrwaliłam go pudrem. Obietnica 14 godzin świeżości makijażu to drobne nadużycie ;).
Bardzo duży minus za brak filtra, jest to jedna z głównych zalet bb kremów i podobnych produktów a ten krem nie zapewnia ochrony.
Jedyne plusy to przyjemny zapach i ładna tubka.
Jestem zawiedziona. Bardzo ciemnieje, nie kryje. Nie jest też wcale taki tani bo chociaż kosztuje niewiele to tubka ma tylko 30ml a większość produktów z tej kategorii zawiera 40-50ml.
Nie polecam.
Opakowanie ma ładne, ale ja nie mam przekonana do kosmetyków Miss Porty- jak widać, w tym przypadku intuicja by mnie nie zawiodła.
OdpowiedzUsuńOpakowanie ma śliczne :D I pewnie przez nie poleciałabym w ciemno :D
OdpowiedzUsuńMiałam dwa a'la BB kremy z drogerii i niestety totalna porażka. Więcej nie kupię. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOpakowanie by mnie od razu skusiło... :D Ale dobrze wiedzieć, że to taki mały bubelek :D
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tą firmą. Jedyne, z czego kiedyś byłam zadowolona to ich lakiery do paznokci ;)
OdpowiedzUsuńJa z Miss Sporty mam jedynie lakier ;)
OdpowiedzUsuńhmm może dla byłby dobry ;)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie używałam. Z europejskich kremów BB mialam okazję używać tylko garniera, maybelline i under20 :)
OdpowiedzUsuńi tak bym się na niego nie pokusiła, bo dla mnie to słaba marka
OdpowiedzUsuńJa jestem zadowolona z BB od Maybelline i stwierdziłam, że dam sobie spokój z testowaniem innych (chyba, że Eveline polecanego przez Alinę :)). A brak filtra to nieporozumienie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie praktycznie każdy z tych kremów BB jest za ciemny, mimo, że kupuje odcienie oznaczone jako jasny. Jedynie BB Maybelline do skóry tłustej ma odcień idealny dla mnie i to chyba przy nim zostane. Tego z Miss Sporty nie miałam, ale jeśli jest rożświetlający i nawilżający to nie kupię, bo po takich kremach strasznie się błyszczę.
OdpowiedzUsuńMój blog koloretti.blogspot.com
łeee i to śmie nazywać się BB;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie opakowanie przyciąga wzrok, jednak jak jakość nie idzie w parze, to szkoda nawet tych 12zł...
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam:)
OdpowiedzUsuńNie miałam :) Ogólnie za BB nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co oni mają ze zrobienia kosmetyku, który po chwili zamienia człowieka w pomarańczkę...
OdpowiedzUsuńJa już swojego BB ulubieńca mam :)
OdpowiedzUsuńA nawet dwóch ulubieńców.
A chciałam go kupić w czasie promocji -40%, licząc że sprawdzi się jako krem tonujący (prawdziwe BB mam z Azji), ale nie było najjaśniejszego odcienia. Po twojej recenzji jednak się cieszę, że go nie kupiłam;)
OdpowiedzUsuń