http://www.culturefeast.com/wp-content/uploads/picresized_th_1233975540_mineralmakeup-400x300.jpg |
Moja przygoda z minerałami zaczęła się ponad dwa lata temu od zakupu pseudomineralnego podkładu L'oreal True Match Minerals.Zabrałam go na wakacje i tak mi się spodobało mazianie się proszkami,że wsiąkłam na dłużej i od tej pory nie wracałam już do klasycznych płynnych fluidów.Przeszłam też "fazę" innych produktów mineralnych to znaczy róży,cieni,rozświetlaczy.Doszłam jednak do wniosku,że tak na prawdę uwielbiam tylko mineralne podkłady a cała reszta lepsza jest w starej dobrej chemicznej wersji ;).
Wiedzę o tym,czego spróbować,jaki kolor wybrać i o co w ogóle w tym całym mineralnym zamieszaniu chodzi zdobywałam na nieocenionym forum Wizaż.pl i podczytując bloga Cathy,który w międzyczasie przekształcił się w stronę będącą prawdziwą skarbnicą wiedzy dla początkujących i tych bardziej zaawansowanych minerałomaniaczek.
Pierwszymi prawdziwymi minerałami,jakie kupiłam były podkłady Everyday Minerals.Przez dłuższy czas z nimi eksperymentowałam,ale ponieważ nie udało mi się dobrać żadnego dobrego odcienia szukałam dalej.
Potem było Lucy Minerals(niestety warzył się na mojej twarzy),Joppa(brak idealnego koloru) i Lumiere(ok,ale bez rewelacji).
Ostatecznie trafiłam na podkłady Meow Cosmetics,których używam od roku.Najlepszym kolorem okazał się 03 Naughty Abyssinian w formule kryjącej Flawless Feline,mieszany lub stosowany na zmianę z lżejszą formułą Pampered Puss.Meow bardzo dobrze kryje,matuje i po prostu dobrze dogaduje się z moją skórą.Zużyłam już jeden mniejszy słoiczek-tzw. Munchckin oraz część wielkiego słoika.
Abyssinian to kolor opisywany jako beige/yellow.Drugim dobrym dla mnie kolorem Meow jest Naught Manx(yellow/peach).
Tak na prawdę będąc takim dziwnym,pechowym indywiduum będącym zawsze pomiędzy rozmiarami/kolorami w 100% byłabym zasolona z mieszanki Abyssinian 3 z odrobinką 2.Sama 3 jednak jest dla mnie wystarczająco satysfakcjonująca(szczególnie latem).
Dla porównania,moja skóra jest jasna/średnia(light medium)ciepła,z mocnymi zółtymi tonami i jak się wydaje(na podstawie pasujących mi kolorów) odrobiną tonów brzoskwiniowych.
http://www.meowcosmetics.com/FoundationAbyssinian.htm |
Skład Meow Flawless Feline: Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Iron Oxides
Ponieważ jednak lubię mieć alternatywę w codziennym makijażu postanowiłam wyruszyć na kolejną mineralną krucjatę i kupiłam próbki mineralnych podkładów Pixie w formule Cover de Luxe oraz podkładów Lily Lolo.
Które z nich spodobały mi się najbardziej?Czytajcie dalej :)
Podkłady Llily Lolo
Przeglądając stronę polskiego dystrybutora zdecydowałam się zamówić 4 odcienie podkładu:
Warm Peach o "ciepłym kolorycie dla cery jasnej"
Blondie "o zbalansowanym kolorycie dla jaśniejszej cery"
Popcorn "o średnio-jasnym odcieniu w ciepłym kolorycie"
Warm Honey "o średnim odcieniu i ciepłym kolorycie"
(proszę weźcie pod uwagę,że odcienie są zeswatchowane na ręce grubą warstwą,dla tego to co wydaje się najbardziej pasować do koloru mojej ręki jest zazwyczaj zdecydowanie za jasne ;) )
Warm Peach okazało się dużo za jasne,Blondie za różowe i za jasne a Warm Honey zbyt pomarańczowe.Najlepszym odcieniem okazał się Popcorn,który nadal nie był jednak idealny ani nawet bardzo zbliżony do ideału.Wyglądał ok,ale przy ogromnej liczbie dostępnych kolorów na mineralnym rynku "ok" to trochę za mało.Większość odcieni wygląda na ciemniejsze w opakowaniu niż w rzeczywistości są na skórze.
Dużymi minusem będzie więc w przypadku Lily Lolo stosunkowo mały wybór odcieni.18 kolorów przy 86 kolorach Moew wypada trochę blado.
Muszę przyznać,że zdecydowanie bardziej wolę też,kiedy kolorystyka jest podzielona na kolory i stopnie jasności.Wiele odcieni może być dezorientujące dla osób,które jeszcze nie znają swojego przybliżonego koloru,ale na dłuższą metę daje to znacznie większe pole manewru(np. w lecie kiedy się opalimy lub w zimie kiedy jesteśmy bardziej blade możemy pozostać w obrębie jednego koloru wybierając odpowiednio ciemniejszy lub jaśniejszy stopień).
Konsystencja podkładów Lily Lolo jest bardzo przyjemna,miękka i kremowa.Łatwo się nakłada,jednak do uzyskania porządnego krycia trzeba zastosować około 3 cienkie warstwy.Przez pierwsze parę minut wygląda na twarzy bardzo ładnie,brak pudrowego efektu,podkład wtapia się w skórę wzorowo.
Ku mojemu ubolewaniu jednak po około 15-20 min makijaż przechodzi transformację i wygląda...nieświeżo :(.Nie waży się jak podkłady Lucy,nie błyszczy się ale wygląda na mojej skórze po prostu źle.Testowałam wszystkie kolory,z różnymi kremami pod spodem,z bazą i bez,z finisherem i bez.Niestety rezultat był zawsze tak samo nieciekawy.
Widać nie dla mnie Lily Lolo.
Skład:Mika, Tlenek Cynku, Dwutlenek Tytanu, Tlenki Żelaza, Ultramaryna
Podkład Pixie Cover de Luxe
W przypadku Pixie kupiłam na allegro próbki trzech kolorów.Wszystkie w stopniu 2 czyli light-medium.
Sinnie-słoneczny kolor z dużą ilością żółtych tonów
Cameo-beż z bardzo dużą ilością żółtych,słonecznych tonów
Blossom-ciepły,słoneczny beż,w porównaniu do Cameo ma mniej żółtych tonów.
Ku mojemu zaskoczeniu wszystkie kolory bardzo dobrze współgrały z moją karnacją.Najmniej Blossom,która jest za bardzo beżowa,lepiej mocno żółta Sinnie która była odrobinę za jasna a najlepiej Cameo.Cameo to ciepły,żółty kolor z odrobiną brzoskwiniowo-beżowych tonów.Jest dopasowana tak idealnie,że kiedy nakładałam na twarz zupełnie nie było widać koloru,czułam się jakbym nakładała po prostu warstwę mojej własnej skóry,tylko że w idealnym wydaniu(tak dobrze stapiała się z jej kolorem).
Okazało się nawet,że dzięki minimalnej brzoskwiniowej domieszce jest jeszcze lepsza niż Naughty Abyssinian.Stopień 2 nr jest jak najbardziej odpowiedni.
W noszeniu Pixie Cover de Luxe sprawdza się również rewelacyjnie.Jest nieco bardziej suchy niż Lily Lolo ale trochę bardziej kremowy niż Meow.Świetnie kryje,i po kilku minutach pięknie wtapia się w skórę nie pozostawiając pudrowej warstwy.Zaskakująco dobrze trzyma się na mojej kapryśnej skórze.
Jestem zachwycona zarówno kolorem,jak i formułą.Mam też wrażenie,że odkąd używam podkładów Pixie moja skóra ma się lepiej(może to ze względu na dodatkowe,nietypowe dla podkładów mineralnych składniki?)
Do tego wszystkiego opakowanie jest śliczne a Pixie to polska firma.Na pewno kupię pełnowymiarowy słoik!
Mam nadzieję,że wam troszkę pomogłam.Jakie są wasze ulubione podkłady?Lubicie kosmetyki mineralne?
Ja jeszcze nie miałam pudru mineralnego :)
OdpowiedzUsuńBurn, świetny post, napracowałaś się :)) powiedz mi, jakich odcieni chemicznych podkładów używałaś, czy masz może porównanie z Revlonem CS??
OdpowiedzUsuńA ja lubię Lucy Minerals :)
OdpowiedzUsuńIdalio :*
OdpowiedzUsuńZ normalnych podkładów używałam(nie wszystkie były idealnie dopasowane):
-Revlon CS Sand Beige i Natural Beige(ten był za różowy)
-Avon Idealny kolor Naural Beige,Antystresowy kolor Cream
-Bourjois 10 godzin snu(mój ukochany z przed ery mineralnej) w kolorze 74 Beige
-Lirene City Matt Toffee
-Vichy Norma Teint 25 Nude
Tyle udało mi się przypomnieć na razie.
Dla mnie jak zawsze najjaśniejszy kolorek, chociaż widzę, że ta reszta wpada w odcienie żółte czy po prostu tak zdjęcie?
OdpowiedzUsuńOne wszystkie mają żółte tony(może z wyjątkiem Blondie),takie wybieram bo jestem żółta :)
OdpowiedzUsuńBurn, dziękuję :* noszę się z myślą o przestawieniu się na minerały, ale wybór odcienia to będzie katorga...w chłodnych miesiącach używam Revlona CS 150 Buff, teraz kupiłam 180 Sand Beige. Oba spisują się fajnie, ale wiesz, zawsze to full chemii... na pewno kupię róż i bronzer mineralny, bo ostatnio testowany duo blush Flormar zrobił mi niezły sajgon na policzkach...:/
OdpowiedzUsuńRównież jestem żółta, z tonami beżowymi, buzia chłodna, czasem przebijają się jakieś promyki (jak się wyspię :P), ogólnie ciężko jest mi dobrać coś odpowiedniego z minerałków.
Przeglądam bloga Cathy, ale mimo ogromu wspaniałych informacji i swatchy to niestety dalej jestem w lesie. Noszę się z pomysłem zwrócenia się o poradę do pani Sylwii z Pixie, może pomoże coś dobrać :)
Ja przetestowałam sporo minerałków ale moja skóra jest bardzo kapryśna, mimo tego że jest sucha świetnie leży na mnie Lumiere w formule Cashmere :)
OdpowiedzUsuńKocham je, choć wysuszają i nie mogę ich używać zbyt często, to zbawiennie wpływają na skórę, mam wrażenie że ją leczą.
Niestety ja mam problem z kremem pod minerałki, na zimę mam idealnie dobrany ale na lato wciąż szukam jakiegoś żeby nie robiło się ciasto :(
Minerały są na prawdę cudowne,w lecie nie ma problemu z klejącą się,ciężką warstwą podkładu.
OdpowiedzUsuńZ kremem niestety trudno jest mi coś podpowiedzieć bo jeszcze nie spotkałam się z takim,który by stwarzał problemy a co za tym idzie zazwyczaj używam tego co mam w kosmetycznej szafeczce.
Hej !:) Mogłabyś mi doradzic jaki kolor winnam wybrać z Meow Cosmetics jesli mam non stop Revlon CS Buff ??
OdpowiedzUsuńdziękuję z góry! :)