Winię Kasię ze Sweet & Punchy(która bardzo Rouge in Love polecała) i kupon na 35zł w Marionnaudzie za zakup tej szminki :D.A właściwie to raczej dziękuję a nie winię bo moja druga wysokopółkowa szminka w kosmetycznej karierze udała się bardzo udanym zakupem.
Lancome Rouge in Love 163M to kolor,którego nie umiem wam dokładnie opisać.To taka czerwień kameleon,raz wygląda na chłodną a raz na ciepłą.Raz na jaskrawą a raz na nieco przybrudzoną.Jej nazwa również nie przychodzi z pomocą bo podana jest jedynie w wersji francuskiej : Dans Ses Bras (cokolwiek to mogłoby znaczyć...).Kolory Rouge in Love podzielone są na trzy grupy, kolory na dzień,budoir time :) i wieczorowe.163M zalicza się do pierwszej więc spokojnie mogę ją chyba określić mianem dość nietypowej czerwieni przyjaznej do noszenia na co dzień,raczej w chłodniejszej tonacji niż moja ulubiona YSL Corail Fauve.Literka M przy nazwie wskazuje na matowe wykończenie,ale w rzeczywistości nie jest to suchy mat z pod znaku MACa a raczej gładka satyna.Zapach neutralny,ledwo wyczuwalny,owocowy.
Na powyższym swatchu po roztarciu widać,że czerwień zmierza w kierunku niebieskich podtonów.
Producent obiecuje,że to szminka lekka jak piórko,o nasyconym kolorze i trwałości bliskiej 6 godzin.Muszę przyznać rację,większość z tych postulatów została spełniona.Szminki kompletnie nie czuć na ustach,rozprowadza się bardzo gładko i bezproblemowo "sunie" po ustach.Można stopniować kolor,ale już po pierwszej warstwie kolor jest żywy i intensywny,pigmentacja zasługuje na pochwałę.Trwałość na prawdę dobra,przez dłuższy czas pozostaje na ustach.Niestety zauważyłam,że jeżeli nałożę jej zbyt dużo (powyżej dwóch warstw) ma tendencję do zbierania się na granicy ust (od wewnętrznej strony,jeżeli rozumiecie cokolwiek z mojego mętnego tłumaczenia).Taki problem nie pojawia się jednak jeżeli poprzestanę na 1-2 warstwach produktu.
Pomadka nie wysusza,ale też i nie nawilża ust w sposób szczególny.To element powiązany z jej lekkością,nie pozostawia na ustach wyczuwalnego filmu co jest zarówno wadą jak i zaletą.Zaletą ponieważ jest przyjemna w noszeniu i zupełnie się nie klei czy nie rozmazuje ale i wadą bo taka miłośniczka nawilżonych ust jak ja,ma po jakimś czasie ochotę sięgnąć po błyszczyk.
Opakowanie jest wręcz rozkoszne.Ciężkie,porządne i dopracowane a do tego dość kompaktowych rozmiarów.Wyciąganie jej z torebko to czysta przyjemność.
Jestem zadowolona.Wybór kolorów Rouge in Love jest na prawdę duży (bodajże 21 odcieni) i wybierając brałam pod uwagę 4 na prawdę piękne i nietypowe odcienie czerwieni i okołoczerwieniowe :).Ten na który się zdecydowałam spełnia moje oczekiwania,jest ciekawą czerwienią łatwą w obsłudze i odpowiednią do codziennego noszenia.Zarówno opakowanie jak i sama formuła szminki są zdecydowanie z najwyższej półki.
Ocena: 5-
Pasuje Ci ten kolor :)
OdpowiedzUsuńPiękna jest :) Bardzo Ci pasuje;)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądasz z tą pomadką na ustach
OdpowiedzUsuńpasuje Ci ...zresztą do Tych włosów, oczu :) idealna :)
OdpowiedzUsuńKolor jest rewelacyjny :D uwielbiam takie!
OdpowiedzUsuńusta masz jak laleczka...love... :-)
OdpowiedzUsuń:*
Usuńmam ja, ale na pewno na moich ustach nie wygląda tak dobrze jak u Ciebie :]
OdpowiedzUsuńTen sam kolor?Bo pamiętam,że wrzucałaś zdjęcia lakieru i szminki (to u Ciebie po raz pierwszy wypatrzyłam Rouge in Love)
Usuńnic mi nie mów o tych szminkach, ja mam na ich punkcie bzika od kiedy tylko zobaczyłam ze emma je reklamuje. ;) Zdają się wszystkie być cudne, szkoda, ze nie mogę nigdzie ich na żywo obczaić i sobie uprosić na urodzinki jakąś. :(
OdpowiedzUsuńJa wielką fanką Emmy nie jestem,ale pomadki polecam zdecdowanie ;)
Usuńdla mnie za ciemny ale u Ciebie prezentuje sie cudnie :D kolor sam w sobie bardzo ladny...
OdpowiedzUsuńOstatnio przekonałam się do wyraźniejszych kolorów i nie mam ochoty na nic innego :)
UsuńMnie nie podoba się...opakowanie :D Kolor bardzo Ci pasuje i wyglądasz w nim prześlicznie!
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie kolory!
OdpowiedzUsuńpięknie się prezentuje na twoich ustach :]
OdpowiedzUsuńPiekny, choc nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci w tym kolorze ;)
OdpowiedzUsuńDans ses bras - w jego ramionach
OdpowiedzUsuńurocza nazwa dla szminki :D
Piękny kolor :D
Rzeczywiście piękna nazwa!Kocham ją jeszcze bardziej w takim razie :)
Usuńładny kolorek
OdpowiedzUsuńDoskonale w nim wyglądasz!
OdpowiedzUsuńŚwietne...;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga ...http://maita96diy.blogspot.com/
M oznacza, że jest z podlinii Jolis Matins, B dla Boudoir Time i N dla Tonight is my Night.
OdpowiedzUsuńAcha,no cóż :D.Tak czy siak wykończenie jest takie matowo-satynowe.
UsuńKochane,dziękuję za takie miłe słowa pod moim adresem.Aż mi się przyjemniej nosi ten kolor :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna swoją drogą - muszę obadać :)
OdpowiedzUsuńTen kolor idealnie pasuje do Twojej karnacji :)
OdpowiedzUsuń