Jeden z moich najnowszych nabytków a za razem pierwszy róż MAC Mineralize.Gdyby nie uroczy wygląd,pewnie wyszłabym z salonu z Pink Swoon(wreszcie :) ) ale oczywiście to piękne serduszko skusiło mnie i kupiłam podczas premiery kolekcji Quite Cute.
Zakupu absolutnie nie żałuję,Gigly używam niemal codziennie.To świeży, "słodki" róż z ładnym śliwkowym połyskiem.Ciekawe jest to,że oprócz bycia takim właśnie cukierkowym kolorem ma w sobie odrobinę śliwkowych tonów(to zasługa serduszka,ale nie tylko bo i sam róż ma delikatną domieszkę fioletu).
Na twarzy wygląda na prawdę ładnie(niestety nie udało mi się zrobić ładnego zdjęcia różu na policzkach :( )
Konsystencja dość miękka,łatwo go nabrać na pędzel (nawet odrobinę za łatwo,bo troszkę osypuje się na opakowanie).
Nie jest to może niesamowicie odkrywczy i niespotykany kolor,ale jeżeli jeszcze takiego różu nie macie to polecam bo serduszkowy kompakt jest wyjątkowo urokliwy :).Acha,kosztuje 110zł.
Nie używam różu (choć ostatnio coś mnie nachodzi) Ale takiego słodziaka bym wsadziła do szafeczki ;D
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjekosmetyczne.blogspot.com/
Witaj,
OdpowiedzUsuńjeżeli jesteś zainteresowana, chciałabym Cię zaprosić na moje pierwsze rozdanie! :)
Miłego dnia.
www.fashionablyyy.blogspot.com
ja uwielbiam MSF roze posiadam 2 dainty i worm soul:)
OdpowiedzUsuń