Nie używam eyelinera codziennie, przechodzę takie "eyelinerowe fazy" kiedy uwielbiam nosić kreskę z minimalnym makijażem oka. Pomimo tego, że nie jest to sztandarowy produkt w moim kuferku, przetestowałam już kilka różnych. Żaden nie odpowiadał mi niestety w 100%.
Żelowy Inglot (miałam go dwa razy) za szybko wysychał w słoiczku, Essence w pisaku był nietrwały, Oriflame mało intensywny, Maybelline pisak w różowym opakowaniu był szary a nie czarny, Joko w kałamarzu ciężki we współpracy a ostatnio kupiony Maybelline z cieniutką końcówką choć na początku świetny, szybko zaczął wysychać. Może jestem zbyt wymagająca? Ale z drugiej strony, czy nie mam prawa żądać czarnej kreski, która będzie łatwa do namalowania i trwała?!
Generalnie najbardziej lubię te linery, które mają twardą pisakową końcówkę lub są żelowe. Pędzelki raczej nie dla mnie.
Kiedy zobaczyłam nowość w szafie Rimmel, czyli Gel eyeliner, postanowiłam się skusić. Estetyczny kałamarzopodobny słoiczek kosztował w promocji niecałe 20zł a producent obiecywał wodoodpoeność. Kupiłam bez większego namysłu, bardzo lubię większość produktów Rimmel. Niestety, ten bardzo mnie rozczarował. Jest po prostu kiepski.
W pokrywce znajduje się krótki pędzelek, który pomimo dziwnego kształtu (wygląda raczej jak miniatura pędzla do korektora) jest dość wygodny. Cóż jednak z tego, jak sam produkt nie bardzo nadaje się do czegokolwiek. Jest suchy, ale jednocześnie strasznie długo zajmuje mu wyschnięcie na powiece. Zazwyczaj przy malowaniu kresek, kiedy namaluję drugą to pierwsza jest już sucha i mogę przejść do użycia zalotki. W przypadku Rimmela taka próba zakończyła się fiaskiem, 3/4 kreski zostało na zalotce :(. Kiedy już wyschnie, co trwa około 5-10 minut, jest owszem dość trwały ale męczarnia z oczekiwaniem na wyschnięcie kompletnie psuje efekt. Dodatkowo kolor jest raczej szary niż czarny i wymaga nałożrnia 2-3 warstw. Te 2-3 warstwy w połączeniu z czasem schnięcia powoduje, że bardziej mam ochotę pozwolić zanurkować temu eyelinerowi w koszu na śmieci niż próbować dawać mu kolejną szansę.
Efekt na oku jest niezbyt ciekawy, kilkukrotne poprawianie sprawia że kreska wygląda blado i niestarannie. Chcąc nałożyć kolejną warstwę powodowałam ścieranie się poprzedniej.
Straszna szkoda, to mógł być fajny i tani produkt.
Ocena: 2+
Teraz czekam na przesyłkę z eyelinerem L'oreal Super Liner Carbon Black i pokładam w nim spore nadzieje.
Jakie są wasze ulubione produkty, którymi można wyczarować piękną kreskę?
Mi to przypomina niewypal z firmy ELF.
OdpowiedzUsuńJa jestem wierna eyelinerowi w zelu z firmy MAC/ Bobbi Brown - cos dla fanek dobrej czarnej kreski
a mi sleeka;/
UsuńJa mam jeden eyeliner w słoiczku z Manhatanu i jest całkiem ok, a drugi z L'oreala i naprawdę jest godny uwagi :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam eyeliner w kałamarzu Rimmel, ale tego chyba nie wypróbuję:/
OdpowiedzUsuńOj, naprawdę kiepski. Wczoraj kupiłam eyeliner w pisaku od Kobo. Świetny jak dla mnie. Wystarczą dwie warstwy dla uzyskania doskonałej czerni. Trwały. I wygodny w użyciu :)
OdpowiedzUsuńja mam eyeliner w zelu z essence jest okej, ale trzeba sie troche do niego przyzwyczaic, natomiast dzieki za recenzje tego napewno wezme wszystkie kwestie pod uwage gdybym go kiedys chciala kupic. pozdrawaim
OdpowiedzUsuńDobrze, że go nie kupiłam :)
OdpowiedzUsuńszkoda że taki beznadziejny ;/ dzięki za opinie bo pewnie bym chciała kupić ;)
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię żelowy liner z Essence. Jest mocno czarny, długo się utrzymuje i nie rozmazuje w ciągu dnia.
OdpowiedzUsuńzgadzam się
UsuńSzkoda, że się nie sprawdzil. Ja jestem wierna pisakowi od Pierre Rene. Kupiłam go za jakieś 10 złotych w Naturze. Kreska jest mega czarna, trwała, liner szybko schnie i łatwo się aplikuje. :)
OdpowiedzUsuńAch, szkoda. Używam eyelinera z VIPERY, szybko schnie, ale pędzelek nie jest zbyt dobrej jakości i ciężko jest wykonać równą kreskę. Słyszałam bardzo dobre opinie o eyelinerze w słoiczku Essence, bardzo możliwe, że będzie to mój następny zakup.
OdpowiedzUsuńobecnie posiadam eyeliner miss sporty. jedyne co mi w nim przeszkadza to ciut zbyt dlugi pedzelek - moze bylam przyzwyczajona do krotszych. - poza tym kosmetyk bardzo mi odpowiada, to jakims czasie nabieramy prrzeciez wprawy i malowanie staje sie latwe.
OdpowiedzUsuńswego czasu mialam tez eyeliner wibo - tamten odpowiadal mi bardziej, mialam go baaardzo dlugo - chociaz faktem jest ze tez nie robie kreski codziennie, ladnie sie trzymal i latwo nim namalowac. pedzelek byl baardzo odpowiedni, nie za dlugi i nie za krotki, a przy tym twardy.
nie gustuje w drogich kosmetykach, cena Wibo to okolo 6 zlotych, miss sposty minimalnie drozszy, maksymalnie z 8 zlotych.
ja używam go od bardzo długiego czasu i jestem zachwycona. może trafiłaś na jakiś felerny egzemplarz. mój fajnie mój przy drugiej warstwie jest czarny jak węgiel, dlatego używam zazwyczaj tylko jednej. prawda, nie schnie najkrócej, ale jest bardzo trwały, nawet na linii wodnej się trzyma cały dzień. możesz o nim u mnie poczytać. ja polecam ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie szału nie ma... Ja najbardziej lubię liner z Wibo albo z Essence w słoiczku :)
OdpowiedzUsuńZamiast eyelinera polecam Inglotowy Duraline + dowolny czarny cień :) Sama wybierasz jakim pędzlem pomalujesz, łatwo się rozprowadza, kolor czerni sama wybierasz (nałożona na duraline jest jeszcze ciut bardziej ciemna niż użyty cień), no i jest trwały i wodoodporny. Tylko na początku mały problem może sprawić proporcja ile duraline/ile cienia, ale to w praktyce się wyrabia :)
OdpowiedzUsuńNo i można go użyć z dowolnym kolorem cienia, czyli mamy nieograniczone możliwości kolorystyczne :P
Ja najbardziej lubię eyelinery żelowe Essence :) Świetnie sprawdza się też ten z Inglota.
OdpowiedzUsuńCzęsto po prostu robię kreski cieniami, jednak nie są one tak precyzyjne i wyraźne, jak w przypadku eyelinerów.
Wygląda jakbyś próbowała tą kreskę zrobić wykałaczką :P pewnie efekt byłby taki sam jak po tym eyelinerze...
OdpowiedzUsuńJa póki co polegam na Manhattanie i jestem zadowolona:)
OdpowiedzUsuńOooj wygląda słabo :/
OdpowiedzUsuńdzięki za tą recenzję - zastanawiałam się nad jego zakupem, teraz już wiem, że nie warto.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
faktycznie, efekt bez wow..ja chyba na zawsze zostanę przy moim ukochanym Wibo:)
OdpowiedzUsuńnieładnie wygląda..
OdpowiedzUsuńU-ła rzeczywiście nie zachwyca, a miałam ochotę go kupić...
OdpowiedzUsuńja zamiast eyelinerów wole czarny cień ze sleeka :)
OdpowiedzUsuńpolecam bourjois, nie znalazlam lepszego eyelinera ani z tanszych ani z drozszych. Nie wysycha, latwo sie naklada i co najwazniejsze kolor jest zawsze gleboki
OdpowiedzUsuńBardzo dobrym eyelinerem w żelu jest liner z Bobbi Brown. Z niższej półki cenowej warto spróbować kredki żelowej z Avonu, lub eyelinera w słoiczku z Pierre Rene.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pomyśl optymistycznie - przynajmniej odkryłaś fajny pędzel do linera ;)
OdpowiedzUsuńCzarnulka, który eyeliner Bourjois?
OdpowiedzUsuńJa nie mogę opanować Essence w żelu, zbyyt grube kreski rysuje. Polecam za to Kobo longliner czy jak mu tam. Cienki "rysik", czarna czerń. Jedyny minus - nie jest zbyt wydajny.
Mój ulubieniec to "Gosh - Extreme Art Eye Liners"
OdpowiedzUsuń